Witajcie kochani
Po krótkiej przerwie, wracam do recenzowania zaległości z wakacji. Tak tyle czasu potrzebowałam, aby nie tyle wymyślić co napisać w poście, lecz jak najskuteczniej zachęcić was do przeczytania książki, którą czytałam przez trzy miesiące, nie dla tego, że była nudna, ale dlatego, że nie chciałam kończyć z nią przygody i zostać ze złamanym sercem na kolejne miesiące. W sumie to nadal się po niej nie pozbierałam. I gdyby ktoś mi powiedział, że znajdę książkę równie emocjonującą jak "Zawsze przy mnie stój", która była moją ulubioną książką 2017 roku, to bym pomyślała, że upadł na głowę.
A o czym dzisiaj będzie?
O genialnym "Tryjonie" Melissa Darwood!
Jak udowodnić swoją niewinność, kiedy nie pamiętasz ostatnich pięciu lat?
Nic nie ochroni nas przed bólem wspomnień. Sami musimy się z nim uporać.
Mila jest inna niż wszyscy. Często traci świadomość, przebywa w jednym miejscu, by po kilku godzinach znaleźć się w zupełnie innym. Pewnego dnia budzi się w zaświatach, zwanych Tryjonem. Dowiaduje się, że nie żyje, a przed śmiercią dopuściła się zbrodni.
Czy zdoła dowieść swojej niewinności? Czy kiedykolwiek jest za późno na miłość? I najważniejsze – co skrywa Tryjon?
Mogłabym w zasadzie napisać, że była genialna, koniec i dziękuję za uwagę, koniec recenzji, ale...
Tak rzecz jasna nie zrobię, bo nie. (Idealne wytłumaczenie roku na moim blog).
No dobrze zacznijmy może od tego, że książka zachwyca swoją przepiękną oprawą graficzną (zarówno okładka, jak i w środku na początku każdego nowego rozdziału), to jeszcze treść na tyle wciągająca, że nie dało przestać jej czytać. Jednak jako, że jestem „koneserem literatury”, postanowiłam, jak już wcześniej wspomniałam — czytać ją odrobinę dłużej i spowolnić skończenie czytania tej książki.
Argument numer 1 - Bohaterowie
Tak już słyszę wasz jęk „zaraz powie, że są nieszablonowi i świetnie wykreowani. Na miłość Boską zmień kobieto płytę, bo ciągle się potarzasz”.
To może was trochę zaskoczę, gdyż w Mili — głównej bohaterce opowieści — znalazłam samą siebie. Może niecałą mnie, ale dużą swoją część, co dało mi trochę do myślenia i zastanawiania się. Tutaj nie będę wymieniać na jakie tematy, bo niektóre były to błahe sprawy, jednak wtedy były dla mnie po prostu ważne i cieszę się, że w końcu miałam możliwość je wszystkie przemyśleć.
Ponadto nie wiem, czy to pierwsza książka, w której lubię i rozumiem drugoplanowe postacie. Historie z przeszłości, które poznajemy, są naprawdę intrygujące i dające do myślenia i zastanowienia się, choć przez chwilę.
Argument numer 2 - Emocje
Książka od samego początku jest przesiąknięta emocjami, zarówno tymi pozytywnymi, jak i negatywnymi. Podczas czytania historii, zarówno pragniemy poznać jej zakończenie, jak i również, aby opowieść nie kończyła się zbyt szybko. Dzięki przesiąkniętej wszelkimi emocjami i uczuciami opowieści nie dało się nie polubić postaci, jak i stylu samej autorki. Czytając książkę, czułam, jakbym sama przeżywała lub co najmniej była postacią drugoplanową, która to wszystko obserwuje. (Po zakończeniu opowieści lepiej zaopatrzcie się w paczkę chusteczek. Tak na wszelki wypadek ;))
Argument numer 3 Przedstawienie świata
Pomimo licznych podobnych opowieści, gdzie autorzy tworzyli sami własną wizję, co się stanie po naszej śmierci, Melissa Darwood zrobiła to nadzwyczaj niesamowicie i ciekawie. Pomimo że tekst jak na książkę z elementami fantastycznymi jest dosyć krótki (równe 300 stron), to jednak został on naprawdę świetnie i dokładnie przedstawiony, dzięki czemu możemy poznać Tryjon w całej swej okazałości. Pomimo że Tryjon opowiada o życiu po śmierci, to jednak przedstawiła ten temat w nowej odsłonie, który prawdopodobnie zachwyci wiele osób, które kochają fantastykę, a zarazem osoby, które chcą zacząć swoją przygodę z gatunkiem, jakim jest fantasy.
Argument numer 4 „Cudze chwalicie, swego nie znacie”
Każdy zapewne dał się podejść, choć na moment, że opowiadam o książce wydaną przez zagraniczną autorkę. No cóż, nic bardziej mylnego. Melissa Darwood to pseudonim polskiej autorki, która pragnie pisać o nowych jeszcze niezatartych szlakach, które tylko czekają na swoje odkrycie.
Dlatego też chciałabym was serdecznie zachęcić do sięgnięcia po tą naprawdę dobrą, pełną emocji i nadziei opowieść.
Moja ocena 11/10.
Mogłabym w zasadzie napisać, że była genialna, koniec i dziękuję za uwagę, koniec recenzji, ale...
Tak rzecz jasna nie zrobię, bo nie. (Idealne wytłumaczenie roku na moim blog).
No dobrze zacznijmy może od tego, że książka zachwyca swoją przepiękną oprawą graficzną (zarówno okładka, jak i w środku na początku każdego nowego rozdziału), to jeszcze treść na tyle wciągająca, że nie dało przestać jej czytać. Jednak jako, że jestem „koneserem literatury”, postanowiłam, jak już wcześniej wspomniałam — czytać ją odrobinę dłużej i spowolnić skończenie czytania tej książki.
Argument numer 1 - Bohaterowie
Tak już słyszę wasz jęk „zaraz powie, że są nieszablonowi i świetnie wykreowani. Na miłość Boską zmień kobieto płytę, bo ciągle się potarzasz”.
To może was trochę zaskoczę, gdyż w Mili — głównej bohaterce opowieści — znalazłam samą siebie. Może niecałą mnie, ale dużą swoją część, co dało mi trochę do myślenia i zastanawiania się. Tutaj nie będę wymieniać na jakie tematy, bo niektóre były to błahe sprawy, jednak wtedy były dla mnie po prostu ważne i cieszę się, że w końcu miałam możliwość je wszystkie przemyśleć.
Ponadto nie wiem, czy to pierwsza książka, w której lubię i rozumiem drugoplanowe postacie. Historie z przeszłości, które poznajemy, są naprawdę intrygujące i dające do myślenia i zastanowienia się, choć przez chwilę.
Argument numer 2 - Emocje
Książka od samego początku jest przesiąknięta emocjami, zarówno tymi pozytywnymi, jak i negatywnymi. Podczas czytania historii, zarówno pragniemy poznać jej zakończenie, jak i również, aby opowieść nie kończyła się zbyt szybko. Dzięki przesiąkniętej wszelkimi emocjami i uczuciami opowieści nie dało się nie polubić postaci, jak i stylu samej autorki. Czytając książkę, czułam, jakbym sama przeżywała lub co najmniej była postacią drugoplanową, która to wszystko obserwuje. (Po zakończeniu opowieści lepiej zaopatrzcie się w paczkę chusteczek. Tak na wszelki wypadek ;))
Argument numer 3 Przedstawienie świata
Pomimo licznych podobnych opowieści, gdzie autorzy tworzyli sami własną wizję, co się stanie po naszej śmierci, Melissa Darwood zrobiła to nadzwyczaj niesamowicie i ciekawie. Pomimo że tekst jak na książkę z elementami fantastycznymi jest dosyć krótki (równe 300 stron), to jednak został on naprawdę świetnie i dokładnie przedstawiony, dzięki czemu możemy poznać Tryjon w całej swej okazałości. Pomimo że Tryjon opowiada o życiu po śmierci, to jednak przedstawiła ten temat w nowej odsłonie, który prawdopodobnie zachwyci wiele osób, które kochają fantastykę, a zarazem osoby, które chcą zacząć swoją przygodę z gatunkiem, jakim jest fantasy.
Argument numer 4 „Cudze chwalicie, swego nie znacie”
Każdy zapewne dał się podejść, choć na moment, że opowiadam o książce wydaną przez zagraniczną autorkę. No cóż, nic bardziej mylnego. Melissa Darwood to pseudonim polskiej autorki, która pragnie pisać o nowych jeszcze niezatartych szlakach, które tylko czekają na swoje odkrycie.
Dlatego też chciałabym was serdecznie zachęcić do sięgnięcia po tą naprawdę dobrą, pełną emocji i nadziei opowieść.
Moja ocena 11/10.
Życzę wam miłego wieczoru kochani i do zobaczenia już niedługo.
~~Selene~~
Piękna okładka! :) a skoro jeszcze treść jest wartościowa, to chętnie sięgnę!
OdpowiedzUsuńNie da się przejść obojętnie obok tak wysokiej oceny. Chyba muszę się rozejrzeć za tą książką :)
OdpowiedzUsuńCzytałam jej fragment na Wattpadzie i chcę więcej :)
OdpowiedzUsuń