poniedziałek, 26 lutego 2018

#13 Przyznać się!, "Kto wypuścił bogów ?" autorstwa Maz Evans (Przedpremierowo)

#13 Przyznać się!, "Kto wypuścił bogów ?" autorstwa Maz Evans (Przedpremierowo)
No kto, pytam się? Kto wypuścił olimpijczyków!

A tak na serio to witajcie w kolejnej recenzji na moim blogu, moje kochane gwiazdeczki. Tym razem wrócimy trochę do lat młodzieńczych, czyli do naszych złotych lat chodzenia do podstawówki, czyli do dwunastu lat, bo właśnie tyle ma główny bohater tej właśnie historii.




Elliot Hooper pomimo młodego wieku nie ma łatwego życia. Z powodu choroby matki musi sam wykonywać wszystkie prace domowe, a do tego opiekować się matką i chodzić do szkoły, z której niestety nie jest lubiany przez jednego z nauczycieli, który na dodatek jest zastępcą dyrektora szkoły. Jednak żeby nie było tak zwyczajnie, posiada najbardziej wredną i wścibską sąsiadkę, która chce najzwyczajniej w świecie odkupić Wiejski Dom, gdzie postawiłaby luksusowe apartamenty, które sprzedałaby za krocie. Na dodatek poznaje srebrnowłosą dziewczynę, która nazywa samą siebie nieśmiertelną Panną należącą do Rady Zodiakalnej mieszkającą w Elizjum, która miała jeden cel — dostarczyć przesyłkę więźniowi o numerze czterdzieści dwa. No cóż, jak można się spodziewać, nie zakończyło się to na zwyczajnej wycieczce, lecz na poważnych tarapatach.

Historia Maz może zdawać się po opisie, iż będzie to coś bardzo podobnego i może nawet gorszego od serii „Percy'ego Jacksona i bogów olimpijskich” autorstwa Ricka Riordana, jednak jedyne co jest podobne to trzy wątki: misja, bogowie greccy i dwunastoletni chłopiec, który jest wplątany w to przez przypadek. Maz Evans stworzyła coś naprawdę niesamowitego, wypełnionego świetnym poczuciem humoru, a wykreowani przez nią bogowie greccy są po prostu cudowni!

 Tutaj nie da się nikogo nie lubić, zarachowują się jak prawdziwa rodzina, czego tak naprawdę w książkach Riordana mi naprawdę brakowało. W „Kto wypuścił bogów?” nie dało się tam nikogo nie polubić, a sprawienie, że mitologia tutaj tak jakby idzie z duchem nowoczesności, możemy wysłać do samej wyroczni delfickiej maila, co naprawdę było zabawne, a stwierdzenie, że Afrodyta może pomagać z dobroci serca... no tego na pewno nie znajdziecie w Percym. Albo postać Zeusa, który został w tej książce przedstawiony jako nie władca, przed którym trzeba się kłaniać i nie wiadomo jak go przepraszać, został przedstawiony jako mężczyzna, który woli przytulać nowych znajomych oraz żenić się co tydzień z nową śmiertelniczką.

Przy tej książce na pewno nie zaznacie nudy, a odkrywanie nowych tajemnic i zaskakującej prawdy o Królowej Elżbiecie II jest naprawdę rewelacyjna, a mnie po prostu wbiła w krzesło. A cała sprawa z hierarchią nieśmiertelnych oraz poznanie najlepszej prawniczki w świecie nieśmiertelnym... no po prostu ja to kupuję.

Ponadto historia zawiera w sobie dodatkowo aspekty dotyczące rodziny, co jest zaprezentowany na pierwszym miejscu. Zarówno rodzina Hoopera, jak i boska rodzinka ukazuje naprawdę ważne aspekty, że pomimo iż minie z dobre cztery tysiące lat nadal znajdzie się przyczynę kłótni z siostrą, jak w przypadku Ateny i Afrodyty, jak i również mogą znaleźć na chwilę nić porozumienia. W przypadku zaś Elliota to jest tutaj wyraźna miłość do matki, który nie chce zostać z nią rozdzielony i próbuje znaleźć sposób, aby spłacić kredyt, dzięki czemu uratowałby Wiejski Dom, w którym mieszkali Hooperowie od pokoleń.

Według mnie opowieść jest jak warta uwagi i pod niektórymi aspektami przewyższa Percy'ego. I nie mówi wam o tym jakaś tam zwyczajna czytelniczka, a fanka tejże serii, którą na dobrą sprawę czytałam już po kilka razy. I pomimo iż nie posiadam już tych dwunastu lat, a dziewiętnaście, to jednak czytanie o przygodach młodszego bohatera, doprowadzały mnie czasem do łez i niedowierzania, a myśl o zaznaczeniu zabawnych i ciekawych momentów, poszły się walić.

 Tak naprawdę musiałabym zaznaczyć całą książkę indeksami, a niestety to trochę dziwnie wyglądało, pomimo że to było to wydanie recenzenckie. Gdy mój starszy brat spojrzał, co ja też zrobiłam tej biednej książce... no cóż, zostawił to bez komentarza, a ja uznałam, że nie potrzebuję indeksów, aby znaleźć świetny moment, aby wrócić do tego świata. Żałuję, że musiałam opuścić już ten świat, jednak na myśl, że będę mogła niedługo poznać dalsze losy Elliota, napawa mnie wielką radością.

(Za egzemplarz recenzencki dziękuję Wydawnictwu Literackiemu, to była wielka przyjemność i zrządzenie losu, iż dostałam paczkę w walentynki. To chyba był znak, iż szczerze zakocham się w tej właśnie historii).

Moja ocena: 10/10.


Pozdrawiam was kochani i niech wam Hypnos pozwoli wam spać dzisiaj spokojnie.
Buziaki

~~Selene~~

sobota, 24 lutego 2018

#12 Dwie będą zgubione, a jedna królową, czyli "Trzy mroczne korony" Kendare Blake

#12 Dwie będą zgubione, a jedna królową, czyli "Trzy mroczne korony" Kendare Blake
Witajcie kochane gwiazdeczki!

Spodziewałam się po tej książki samych najgorszych rzeczy, a jedyne co dostałam to tak naprawdę oryginalną, zagmatwaną historię, w której jedyne co kuleje to opisy i dużo bardzo krótkich rozdziałów. Jednak ja osobiście uwielbiam wszelkie zagmatwania. A tutaj akurat jak dla mnie nie było ich tak mało.

No dobra wracajmy jednak do właściwej części recenzji, a zatem witam kolejny raz moje gwiazdeczki na moim bloku, gdzie dzisiaj sobie trochę z wami porozmawiam, a raczej napiszę opinię odnośnie do pierwszego tomu o królowych trojaczkach, jednak nie będzie to jakaś, nie wiem jaka krytyka z mojej strony, bo jak dla mnie... to była całkiem dobra lektura. Oczywiście, gdyby nie było Jules, byłaby lepsze. Mogłabym pójść o zakład i postawić wszystkie swoje książki. K. Blake, dlaczego mi to zrobiłaś kobieto!? Ja chciałam czytać o Arsinoe, a nie o jej przyjaciołach i ich problemach! Na boginię Fennbirn, dlaczego to zrobiłaś? No ale do rzeczy Luna.



Już na samym początku w krótkim wierszyku/proroctwie dowiadujemy się, że trzy siostry będą musiały zmierzyć się ze sobą, aby zdobyć tron i panowanie nad wyspą. Ale żeby nie było tak kolorowo, dwie z nich muszą zginąć. O tyle na początku nie za bardzo przepadałam za Arsinoe, tak na samym końcu ją polubiłam równie mocno, jak Mirabellę i Katharine. Do końca jednak nie rozumiałam trochę aspektu, jak ich matka mogła wiedzieć dokładnie, która z nich, do którego królestwa należy. Według dedukcji królowej Arsinoe jest panią natury, Mirabella panią żywiołów, a Katharine panią trucicieli. No niestety tylko przy Mirabellii udało jej się chyba zgadnąć, bo u pozostałych sióstr moce te się nie ujawniły lub były uznawane za tak słabe, że musiały się nauczyć je w sobie rozbudzić lub samemu uodpornić się na trucizny, jak to było w przypadku Kat.




Jednak no potem dowiadujemy się ważnej rzeczy, o której nie mogę wam powiedzieć, bo są to ostatnie słowa w książce (dosłownie) i to wam zniszczy tak naprawdę zaskoczenie. Jeśli chodzi o mnie to sądziłam że coś takiego szykuje nam autorka, a moje podejrzenia co do jednej rzeczy mogą mieć duży sens, ale muszę poczekać do 15 marca, aż nie dostanę w swoje ręce drugi tom, ale co z tego, że zagranicą wychodzi już trzeci tom, także z dylogii powstała trylogia.




Ale wracajmy już do książki. Opowieść jest pisana w formie trzecioosobowej, przez co dowiadujemy się o poczynaniach nie tylko samych królowych, które będą walczyć ze sobą o tron, jak i o przeżycie, ale również myśli ich opiekunów, przyjaciół i osób, które nazywają od szóstego roku życia rodziną. Każda z dziewczyn jest na swój sposób wyjątkowa i jak dla mnie dobrze wykreowana. Począwszy od Katharine, która z marionetki, zmienia się w uroczą i wiedzącą czego chce, Mirabelli, która jako jedyna pamięta, co się działo w Czarnej Chacie oraz posiada największy jak dla mnie atut, a dla świątyni jest uważane za słabość, a mianowicie kocha swoje siostry i che jej chronić, co idzie w parze, iż nie chce ich zabić, czego oczekuje wyspa, a kończąc na Arisnoe, która osobiście działała mi na początku na nerwy, ponieważ wydawała się rozpieszczonym dzieckiem, które narzeka, iż nie potrafi obudzić swojego daru, jednak to, czego się o niej dowiadujemy, że tak naprawdę trudno ją złamać i troszczy się o swoich przyjaciół oraz tak naprawdę nigdy nie prosiła się o bycie królową.




A historię poznajemy w dzień ich szesnastych urodzin (21 grudnia), kiedy to podczas uroczystości muszą pokazać przed ludem umiejętności, które zaprezentują później na uroczystości Beltane, która będzie miała miejsce za cztery miesiące. Już wtedy wiemy o zaistniałym problemie Katharine, która jako trucicielka nie jest odporna na żadne trucizny, a Arsinoe nie potrafi sprawić, aby kwiat zakwitł. Poznajemy jedynie potęgę Mirabelli, która z łatwością potrafi panować nad błyskawicami i trzema żywiołami, jednak nie jest idealna. Największą trudność sprawia jej żywioł wody. Od tamtego dnia wiele się zmienia, z powodu zbliżającego się święta, po którym zostanie ogłoszony rok Wstąpienia, podczas którego jednak z sióstr zostanie koronowana na królową wyspy, a pozostałe pozbawione życia.


Tak jak to już wcześniej wspominałam historia, tak naprawdę mnie mile zaskoczyła. Pomimo że nie jest ona rewelacyjna i posiada wiele niedociągnięć, to jednak zżyłam się z postaciami. Może to dlatego, że znalazłam do tej opowieści idealną dla siebie piosenkę, która wyjątkowo dodawała klimat tajemniczość opowieści i nadzwyczaj w świecie mnie nie rozpraszała, pomimo tonacji i słów, jakie tam się znajdowały. A może po prostu dlatego, że po prostu każdy ma inny gust i nie zawsze to, co inni mówią, że jest dla nich beznadziejne, dla mnie okazała się naprawdę dobrą lekturą, po której będę oczekiwać więcej. Stanowczo więcej. No i może również dlatego, że po prostu uwielbiam taką, a nie inną tematykę i dawno nie czytałam o świecie, który ktoś sam wykreował oraz po niej nie mam uczucia zmuszenia czytelnika, aby znał wszystkie tajemnice wyspy i po prostu nie zamęczył czytelnika ilością, informacji jak to zrobiła ze mną Sarah J. Maas (o czy wspomnę w innym poście).




Na podsumowanie mojego zdania oceniam historię na 7/10, ponieważ nadal nie mam pojęcia jak mam ją ocenić. Dlatego posiada tak jakby dwie oceny.






Do kolejnego zobaczenia kochani. Dajcie znać co wy uważacie o książce i czy będziecie kontynuować swoją przygodę z autorką. 




Pa ;*🌙




~~Selene~~

poniedziałek, 19 lutego 2018

#11 "Kocham cię", czyli znalazłam perełkę 2018 wśród anime

#11 "Kocham cię", czyli znalazłam perełkę 2018 wśród anime
Uwaga!
Recenzja ta nie dotyczy całości, a jedynie sześciu odcinków, gdyż anime jest teraz emitowane, ale jestem w nim tak zakochana, że muszę o nim powiedzieć już teraz!

Nadchodzi czasem taki czas gdy ma się obejrzeć coś trochę innego, a że od jakiegoś czasu jestem wielką fanką anime, jak i niektórych serii mang, miałam wielką ochotę bycia na bieżąco i poznać jakąś nową dopiero co pojawiającą się serię... I niestety to był wielki błąd. Teraz jestem zmuszona czekać jak jakiś osioł na kolejny odcinek. Tak uzależniłam się mocno od tego anime, ale to nie jest naprawdę moja wina.

Znalezione obrazy dla zapytania Violet Evergarden

Violet Evergarden tytuł prawdopodobnie jedno sezonowej serii anime, przedstawiające życie czternastoletniej dziewczyny Violet po zakończeniu wojny, mieszkającej na kontynencie Telesis. Dziewczyna formalnie była nazywana "bronią", nie wie do końca co to uczucia, a jej zachowanie nie jest do końca "ludzkie". Jej zachowanie jest bardzo oficjalne, a jej nawyki z czasów jej służby w wojsku pozostały. Po zakończeniu wojny dziewczyna staje się wolna, jednak Violet nie rozumie do końca dlaczego. Jej duża część życia była wypełniana wykonywaniem wytycznych i rozkazów majora Gilberta, z którym została rozdzielona. Jednak z powodu nieotrzymania ponownego wezwania do wojska, wyrusza wraz z pułkownikiem Hoggins'em do jego CH Postal Company, gdzie zaczyna świadczyć w poczcie usługi samozapamiętującej lalki piszącej - osoby, która pisze list na życzenie klienta. Od tamtego momentu za każdym razem uczy się odgadywać uczucia i je rozumieć. Jednak jej osobistą misją jest zrozumienie znaczenia słów "Kocham cię".

Serial od pierwszych minut bardzo mnie zaintrygował, muzyka na początku i na końcu kolejnych odcinków doprowadzają mnie po prostu czasem do łez z powodu słów oraz wprowadzające oglądającego do zrozumienia, że taka sytuacja mogła mieć miejsce w dawnych czasach. Ogólnie seria jest zaplanowana na czternaście odcinków, a ja po sześciu nie potrafiłam się powstrzymać i wam o niej nie wspomnieć. Violet jest jedną z tych bohaterek, które za każdym razem uczy się rozumieć własne uczucia oraz zdać sobie sprawę, że potrafi przelać na papier uczucia innych, uczy się słuchać ludzi i pisać w sposób jaki jej klient tego oczekuje. Posiada w sobie wiele ważnych i pouczających sentencji, które po prostu doprowadzają do łez, a oglądający śledzi z zapałem historię młodej dziewczyny. Jestem tą pozycją przeogromnie oczarowana i jestem okropnie ciekawa jak to wszystko się skończy. Mam nawet teorie spiskowe co do początku, czyli uciekającego listu z samego początku pierwszego odcinka, ale nie wiem, czy jest on możliwe. Okropnie mnie jednak smuci fakt, że zostały mi niespełna 8 tygodni z obcowaniem z tym anime. Bo nawet jeśli będę oglądać je na okrągło, jak to mam w zwyczaju, to i tak nie odtworzę swoich odczuć, podczas oglądania danego odcinka po raz pierwszy. Bo wiecie, gdy widzę, że został dodany nowy odcinek, to po prostu serce mi rośnie i chce wyskoczyć z piersi.

Niestety na dzień obecny nie mogę ocenić tej serii, bo zapewne jeszcze wiele zaskakujących momentów przyszykowali dla mnie jej twórcy, a także mam nadzieję, że w niedalekiej przyszłości zostaną w Polsce wydane te dwa tomy mangi.

A wy co obecnie oglądacie? Lubicie oglądać anime, czy to jednak nie jest wasza bajka? Znacie jakieś równie świetne pozycje, z którymi powinnam się zapoznać?

Pozdrawiam was cieplutko i mam nadzieję, że kolejna recenzja pojawi się wcześniej niż później, Buziaki.

~~Selene~~

niedziela, 11 lutego 2018

#10 Ja chcę już drugi tom!, Czyli recenzja "Cinder i Ella" Kelly Oram

#10 Ja chcę już drugi tom!, Czyli recenzja "Cinder i Ella" Kelly Oram
Witajcie kochane gwiazdeczki!

Zapewne niektórzy z was wiedzą, że dostałam swoją pierwszą paczkę od Wydawnictwa Dolnośląskiego (Publicat S.A.) posiadającą w środku tę książkę. W sumie nic o niej nie wiedziałam prócz tego, że jest to taki współczesny retelling o Kopciuszku. I w zasadzie może bym jej nie przeczytała jeszcze w tym miesiącu, gdyby nie post na fb, że wydawnictwo szuka blogerów, którzy chcieliby zrecenzować tę właśnie powieść. Stwierdziłam że pomimo nie posiadania tylu obserwatorów oraz wyświetleń, może jednak dopisze mi odrobinę szczęścia i napisałam mail.
Na odpowiedź nie musiałam jednak długo czekać, i jak widać było na moim bookstagramie, otrzymałam paczuszkę i byłam po prostu w siódmym niebie. Oczywiście komentarz mojej mamy, gdy listonosz przyniósł paczkę, był jak zawsze taki sam: "Znowu coś kupiłaś?". No, ale gdy powiedziałam że to z wydawnictwa, to nie było już wtedy żadnych problemów. W sumie to była zadowolona, że ją dostałam, wraz z tymi małymi, jak i cudownymi dla mnie upominkami.

Dobra, czas opowiedzieć trochę o powieści, bo zapewne dlatego tutaj jesteście.


Już na samym początku dowiadujemy się, że Ella i Cinder są to imiona internetowych znajomych, jak i pseudonimy naszych głównych bohaterów, znających się już od dobrych trzech lat, którzy poznali się dzięki blogowi recenzenckiemu Elli, gdzie Cinder znalazł post dotyczący jego, a tak naprawdę to ich ulubiona seria książkowa, a mianowicie recenzję serii Kronik Cindera. W pewnym momencie ich wymiana zdań urywa się w dość nieoczekiwanym momencie, z powodu tragicznemu wypadkowi, w którym uległa Ella i matka główniej bohaterki. Od tamtej pory życie Elli jest wypełnione bólem, a jej wcześniejsze i normalne życie niestety znika. Musi nauczyć się ze skutkami tragedii, która niestety odznaczyła na niej swoje piętno oraz zaakceptować to, iż trafia pod opiekę dawno niewidzianego ojca i jego nowej rodziny.

Opowiedzenie w moim wykonaniu wstępu, może się zdawać odrobinę cukierkowata lub początkiem czegoś oczywistego, jednak tak nie jest. Historia ta od samego początku mnie zaintrygowała i sprawiła, że chciałam zagłębić się w nią jeszcze bardziej, a gdy już dotarłam do czwartego rozdziału po prostu nie umiałam uwierzyć, że znalazłam tak podobną do siebie osobę. Bo jak się okazuje naprawdę można było wyciąć jedną odpowiedź Elli i wstawić w podsumowaniu moich prawie całych ferii zimowych. Pozwolę sobie nawet zacytować tą zacną konwersację: "[...] doktor Parish mnie zapytała: - Jak minął ci tydzień? Jakieś postępy? Jak się czujesz? [...] - W końcu udało mi się nadrobić wszystkie zaległe odcinki Dawno, dawno temu..." i tak w ciągu jednego tygodnia obejrzałam z dobre 5 sezonów, także nie jestem z siebie dumna. A miałam takie plany twórcze. Jak zwykle moja inwencja twórcza poszła do lasu i nie wróciła, a przynajmniej jej nie widziałam dosyć długo.

Jednak wracajmy do książki, bo to o niej mam w końcu mówić. Historia na tyle mnie pochłonęła, że już w połowie książki, chciałam dostać w dłonie drugi tom, a nie mieć tylko wiadomość: Drugi tom  już w przygotowaniu. Ja nie przeżyję bez tego tomu. Polubiłam Ellę jak siostrę lub przynajmniej jak najlepszą przyjaciółkę z dzieciństwa, a Cindera (bo jego imienia wam nie zdradzę, sami musicie przeczytać), po prostu pokochał. Jeśli mam być szczera, pomimo że ma duże ego, to jest ideałem faceta. No powiedzcie kto nie chciałby przystojnego, sławnego chłopaka, w dodatku mola książkowego, który się o was troszczy.

I tak powiem to z ręką na sercu, pokochałam tę historię, pomimo że nie miałam nawet pojęcia, że aż tak. Jest pod każdym dla mnie aspektem idealna, Ella nie jest jakąś tak szarą myszką, bo jak chce to umie pokazać co o kimś myśli, jednak jak każdy człowiek po poważnym wypadku, wolałby nie wychodzić na światło dzienne, a przynajmniej jeszcze nie teraz.

Jest to bardzo ciepła, piękna, pełna humoru, smutna, zabawna, realistyczna, wzruszająca, ale zarazem prawdziwa opowieść o tym jak ludzie w prawdziwym życiu są traktowani, z powodu widocznych blizn, których każdy z nas może niespodziewanie się dorobić. Pokazuje również sposób myślenia takiej osoby i uświadamia nas, że czasem nasze problemy nie są w sumie takie najgorsze, bo ktoś naprawdę może mieć o wiele gorzej. Ta opowieść pokazuje, że ludzie, którzy doznali wypadku nie są inni od nas, pomimo że nie jest czasem w pełni sprawy. Uczula, że tacy ludzie potrzebują większego wsparcia i troski, a nie poniżania, czy wyśmiewania. Jak dla mnie pokazuje również, że uroda to nie wszystko, bo ona może przeminąć, jednak to kim jesteśmy i jacy jesteśmy pozostanie. I pomimo że staniemy przed takim wyzwaniem powinniśmy walczyć o swoje oraz że prawdziwych przyjaciół poznaje się w bardzo trudnej sytuacji.

Jak dla mnie historia ta jest naprawdę warta uwagi, pouczająca i posiadająca naprawdę ważny morał.
Pomimo że mam możliwość ocenienia tą historię od skali 1-10 to dla mnie ona zasługuje nawet nie na 11, a na 12.

Jak dla mnie chyba jak na razie najlepsza książka, jaką przeczytałam z serii uwaga młodość (tak, jak dla mnie pobiła same Ponad wszystko, pomimo że była naprawdę świetna).

(Zaś jeśli chodzi o okładkę, to jak dla mnie jest naprawdę cudowna, lepsza od tej pierwszej, która miała być, a tym bardziej od zagranicznej okładki. Idealny czerwony dywan i rękawiczki, które w sumie po przeczytaniu nabywają wielkiego znaczenia i cieszę się, że taką właśnie okładkę stworzyli graficy Wydawnictwa Dolnośląskiego).

(a taka okładka tej powieści jest zagranicą. Nie wiem dlaczego, ale ta okładka w ogóle mi nie pasuje do tej historii. Jak dla mnie mdła i okropnie przereklamowana. Na szczęście u nas jej nie ma. Całe szczęście!)
Znalezione obrazy dla zapytania Cinder i Ella

Do usłyszenia w następnym razem ;)

~~Selene~~

wtorek, 6 lutego 2018

18 książek na 2018 rok

18 książek na 2018 rok
Wiem, że będę ostatnią osobą, która robi takie oto wyzwanie. No, ale przecież ja mam czas... Co z tego że minął już miesiąc od początku tego roku. Także nie przedłużając pokażę wam wybrane przeze mnie osiemnaście książek, które chcę przeczytać w tym 2018 roku.


Okładka książki Pielgrzym
1. Pielgrzym - Terry Hayes

(Tak wszyscy teraz powiedzą, no ale to był twój główny cel w tym roku. Wielu booktuberów uważa tę książkę za godną uwagi, dlatego dam i ja jej szansę. Na dodatek okładka jest bardzo zachęcająca, a opis intrygujący, dlatego z miłą chęcią ją przeczytam.)
Znalezione obrazy dla zapytania cinder
2. Cinder - Marissa Meyer

(Od jakiegoś czasu miałam ochotę przeczytać dobry retelling, jednak jakimś trafem nie słyszałam o niej wcześniej w tej starej wersji okładkowej, jednak kiedy papierowy księżyc ogłosił, że wyda ją ponownie w tej oryginalnej zagranicznej okładce, nie mogłam od niej oderwać oczy. Mam wielką chęć ją przeczytać i zrecenzować.)
Okładka książki Dwór mgieł i furii
3. Dwór mgieł i furii - Sarah J Maas

(Po przeczytaniu pierwszego tomu dworów musiałam zrobić sobie miesięczną przerwę od świata wykreowanego przez autorkę. Jak dla mnie pierwsza część mogła być krótsza lub przynajmniej posiadać o kilka scen mniej. Jednak mam zamiar dać szansę Maas, gdyż nadal ciągnie mnie do tego świata i mam nadzieję, że pomimo, iż trochę zawiodłam się co do pierwszej części, znajdę w tej opowieści coś, w czym się zakocham lub przynajmniej polubię na tyle, aby kontynuować historię i ją zakończyć.)
Okładka książki Wymyśliłam Cię
4.  Wymyśliłam cię - Francesca Zappia

(Spotkałam się z jej twórczością już wcześniej czytając "Elizę i jej potwory", która jak dla mnie był naprawdę dobrą książką, czasem nawet myślałam, że czytam opowieść o dawnej siebie, dlatego jak najbardziej chciałabym przeczytać jej drugą powieść. Wierzę, że okaże się równie dobra co historia o Elizie.)
Okładka książki Pisane szkarłatem
5. Pisane Szkarłatem - Anne Bishopt

(Od bowiem kilku lat zastanawiałam się nad przeczytaniem tej książki, ale dopiero po usłyszeniu na kanale Abi z bloga wyznanie książkoholiczki, dlatego sądzę, że powinnam dać jej w tym roku szansę, której wcześniej jej nie dałam.)
Znalezione obrazy dla zapytania bez serca marissa meyer
6. Bez serca - Marissa Meyer

(Gdy usłyszałam, że książka ta jest retellingiem nawiązującym do przeszłości dziewczyny, która stała się później Królową Kier, nie mogłam nie dodać jej do tej listy. Kocham Krainę Czarów i z wielką przyjemnością ją przeczytam. Kto w końcu nie kocha kota z cheshire?)
Okładka książki Wróć za mną
7. Wróć za mną - A. Meredith Walters

(Po przeczytaniu pierwszej części tej dwutomowej serii, mam wielką ochotę, poznać dalsze losy Maxxa oraz Aubrey. Jest niezwykle ciekawa co autorka dla nas jeszcze przyszykowała za niespodzianki.)
Okładka książki Słońce też jest gwiazdą
8. Słońce też jest gwiazdą - Nicola Yoon

(Po przeczytaniu jej pierwszej powieści, zakochałam się w jej stylu oraz sposobie przedstawiania przez nią historii. Pomimo iż wielu uważa tą książkę za gorszą od "Ponad Wszystko" sądzę, że dla mnie okaże się ona rewelacyjna. Chociaż nigdy nic nie wiadomo, ale o tym mogę się tylko przekonać po jej przeczytaniu.)
Okładka książki Mechaniczny książę
9. Mechaniczny Książę - Cassandra Clare

(Po przeczytaniu pierwszego tomu trylogii zauważyłam, że ta historia okazuje się tak naprawdę sto razy lepszą od serii Dary Anioła. No cóż Theresa jak dla mnie jest o wiele lepszą żeńską bohaterką od Clary, a na dodatek nie została ona w sumie niepotrzebnie przedłużona. Do dnia dzisiejszego nie skończyłam szóstego tomu i nie wiem czy w najbliższym czasie ją przeczytam. Jednak Miasto Niebiańskiego Ognia nie jest moim priorytetem.)
Okładka książki Sekret Julii
10. Sekret Julii - Tahereh Mafi

(Po przeczytaniu pierwszego tomu nie wiem dlaczego nie przeczytałam tej serii do końca, już w tamtym momencie. W tym roku mam jednak zamiar skończyć większość serii, które zaczęłam lata temu, a ta trylogia jest jedną z tych, które naprawdę polubiłam, pomimo że dzieją się one w przyszłości.)
Okładka książki Lato koloru wiśni
11. Lato koloru wiśni - Carina Bartsch

(Słyszałam o tej duologii same dobre opinie, a że jest to jak to pisze na odwrocie "lekkie love story", myślę że taka powieść będzie dobrym przerywnikiem od czytania innych powieści, które mam zamiar przeczytać w tym roku.)
Okładka książki Pryncypium
12. Pryncypium - Melissa Darwood

(Opinie o powieściach od tej autorki słyszałam wiele dobrego, zaś opisy na odwrocie zachęcają nie byle jak. Pomimo, że niezbyt przepadam za powieściami polskich autorów, myślę, że ta autorka może w końcu przełamać niechęć do twórczości polskich pisarzy.)
Okładka książki Piąty płatek róży
13. Piąty płatek róży - Brunonia Barry

(Sekrety, tajemnice, Salem - czego bym mogła potrzebować więcej do szczęścia? Chyba tylko kocyka i finalnego egzemplarza. Opowieść wydaje się wciągająca oraz intrygująca i mam nadzieję, że w nadchodzącym miesiącu uda mi się ją zakupić i przeczytać.)
Okładka książki Cyrk nocy
14. Cyrk Nocy - Erin Morgenstern

(Opowieść rozgrywająca się w magicznym cyrku, kto nie marzy przeczytać o takiej historii, na pewno wielu, jednak jest to książka, którą trudno zdobyć, a jak już jest wystawiona na allegro można ją zakupić po 50 - 70 złotych za sztukę. Chyba zostanie mi tylko zakupić e-book i czekać na cud, aby w jakimś supermarkecie pojawił się egzemplarz, który uda mi się zakupić na czas.)
Okładka książki Wstyd
15. Wstyd - Rachel Van Dyken

(Ostatni tom trylogii Zatraceni, serii, którą kocham całym serduszkiem, jednak jak na złość nie potrafiłam jej skończyć w poprzednim roku. Dlaczego? Chyba dlatego, że powinnam sobie najpierw odświeżyć pierwsze dwa tomy, aby przeczytać ostatni tom. Jestem bardzo ciekawa jak potoczy się ta historia oraz co skrywa tytułowa bohaterka Lisa.)
Okładka książki Księga Portali
16. Księga Portali - Laura Gallego Garcia

(Magia, czar, portale - z tego co widzę, to najwięcej książek, które chcę przeczytać w tym roku są powieści z gatunku fantasy. Ale wracajmy do prawdziwej istoty tego posta. Książkę tej autorki chciałam przeczytać już dawno, a mianowicie odkąd przeczytałam "Tam, gdzie śpiewają drzewa", którą pokochałam od pierwszych słów, pomimo że posiadała trochę irytującą bohaterkę. A że jest to kolejna powieść z kategorii fantasy, mam wielką ochotę ją przeczytać. A że zaczyna stawać się tą książką, która staje się już powoli niedostępna w niektórych księgarniach, wolę się o nią zaopatrzyć teraz nim będzie za późno.)
Okładka książki Dżentelmen w Moskwie
17. Dżentelmen w Moskwie - Amor Towles

(Dawno nie czytałam żadnej powieści , gdzie opowieść dzieje się w moskiewskim hotelu. Dlatego z miłą chęcią przeczytam tę historię w tym roku.)








No i na deser ostatnia już powieść, która jest pierwszą częścią trylogii a mianowicie:
Okładka książki Porwana pieśniarka
18. Porwana Pieśniarka - Danielle L. Jensen
(Historię tą pokochałam od pierwszych słów, jednak z powodu czytania dwóch książek na raz, niestety sprawiło, że zapomniałam co tak naprawdę przeczytałam, dlatego mam zamiar do niej powrócić i przeczytać ją od deski do deski, ponieważ jeśli po przeczytaniu pięciu rozdziałów już ją pokochałam, to pod jakim wrażeniem będę, kiedy przeczytam wszystkie cztery tomy.)





I taki oto akcentem kończę post, który powinnam stworzyć dawno temu. Ale co tam, nigdy nie jest za późno na napisanie o naszych marzeniach. Dlatego postanowiłam go i tam tutaj wstawić. Niedługo pojawią się zaległe recenzje oraz kilka dodatków, które chciałam już dawno dodać.
Do kolejnego razu ;)
~~Selene~~









Copyright © 2016 Czytelniczka z Księżyca , Blogger