Witajcie kochani
Miesiąc powoli się kończy, zbliżają się nieubłaganie matury oraz powoli witamy najdłuższą majówkę, jaką mają możliwość przeżyć uczniowie w szkołach średnich i podstawówkach (podobno).
W końcu będę mieć czas, aby nadrobić i przeczytać może z kilka nowości. Niecałe dwa tygodnie wolnego nie mogą się przecież zmarnować.
Dzięki wydawnictwu Novea Res miałam możliwość przeczytania "Wolność jaskółki" autorstwa Pauli Er, która jest również autorką bloga o nazwie - Wkurzona żona. Powieś obyczajowo-psychologiczna, która już po opisie z tyłu zapowiada dosyć ciężką i trudną dla większości tematykę.
Powieść ta opowiada o Oldze — młodej kobiecie, nad którą już przed małżeństwem sprawował kontrolę jej obecny mąż Marek. Wszyscy uważają go za chodzący ideał — dobrze zarabia, ma duży dom, świetną pracę oraz jest miły, dla ludzi, którzy go otaczają. Jednak gdy wraca do domu, staje się dla własnej żony katem.
Historia opowiadająca o losach kobiety, która stała się ofiarą przemocy domowej. Przedstawia, z jakimi konsekwencjami emocjonalnymi oraz psychicznymi musi zmagać się osoba tragedii. Jaki wysiłek, trzeba włożyć, aby świadek wypadku, którym było małe dziecko, aby mogło zapomnieć o tamtym zdarzeniu. Przedstawia etapy powrotu do normalnego życia, które takie łatwe dla ofiary nie jest.
Książka dobitnie pokazuje, jaki los może spotkać osobę, która nie przyzna się, do zaistniałych z domu sytuacji, które mogą skończyć się w przyszłości katastrofą. Bohaterka jednak nie miała tak naprawdę do kogo się w tej sprawie się zwrócić. Jednak gdy już o nich zaczynała mówić, to rodzice zazwyczaj tłumaczyli swojego zięcia i jego zachowanie: że ma trudną i stresującą pracę lub spekulowali, że sama go może czymś nie zdenerwowała.
Rzecz jasna nie mówiła, o sytuacjach takich jak gwałt czy pobicie, lecz jedynie próbowała wspomnieć o możliwych zaistniałych sytuacjach: że jest poddenerwowany lub podniesienie tonu. Olga już z góry wiedziała, że rozmowa z rodzicami i tak nic nie da.
No i miała w zupełności rację. Gdy zostają ujawnione grzechy zięcia, który po pewnym czasie zostaje wypuszczony na wolność, pytają się córki, czy nie spróbowałaby się z nim pogodzić. Ten moment mnie naprawdę zdenerwował i oburzył. Bo czemu to ich córka, która trafiła do szpitala i okrutnie potraktowana przez swojego męża, miałaby pierwsza wychodzić z taką inicjatywą, która z góry już wskazuje na kolejne lata poniżania, gnębienia, szydzenia i zastraszania ich córki? Wrócić do osoby, od której chciała się już wcześniej uwolnić, lecz nie mogła, bo z tego powodu musiałaby zostawić córkę na pastwę jego losu? Która musiała zrezygnować z miłości, ponieważ zastraszał ją, że zrobi jej miłość coś strasznego?
Nie zdziwiłam się, gdy postanowiła się od nich wyprowadzić do osoby, która zaproponowała jej pomoc.
Narracja trzecioosobowa, która z początku może nas zmylić i sugerować, że opowieść może nie zawierać całego bólu i odzwierciedlić prawdziwość odczuć pokrzywdzonej oraz osoby, które dowiadują się o całej sytuacji.
Pomimo że miałam dosyć długą przerwę od tego typu literatury, to naprawdę się cieszę, że sięgnęłam po tę pozycję, ponieważ pokazała mi, co może się dziać w głowie osoby, która od lat jest ofiarą przemocy domowej, że po pewnym czasie, zaczyna sobie wmawiać, że najwidoczniej na to zasłużyła, że nawet wewnętrzny głos rozsądku może stanąć przeciwko nam, i wmawiać o niskiej wartości człowieka.
Choć wielu z was może się teraz zastanawia, ile to ta powieść może posiadać stron, to was zaskoczę. Jedyne 236 stron. I ani jednego niepotrzebnego zdania. Sama na początku zastanawiałam się jakim cudem autorce udało się przedstawić, to wszystko zapełniając jedynie ponad dwieście stron powieści.
Jak na powieść o takiej tematyce, moja ocenia to 9/10 i mimo że nie osiągnęła 10 gwiazdek, to jak najbardziej ma szanse do znalezienia się w czołówce najlepszych powieści, jakie przeczytałam w tym roku.
Historia opowiadająca o losach kobiety, która stała się ofiarą przemocy domowej. Przedstawia, z jakimi konsekwencjami emocjonalnymi oraz psychicznymi musi zmagać się osoba tragedii. Jaki wysiłek, trzeba włożyć, aby świadek wypadku, którym było małe dziecko, aby mogło zapomnieć o tamtym zdarzeniu. Przedstawia etapy powrotu do normalnego życia, które takie łatwe dla ofiary nie jest.
Książka dobitnie pokazuje, jaki los może spotkać osobę, która nie przyzna się, do zaistniałych z domu sytuacji, które mogą skończyć się w przyszłości katastrofą. Bohaterka jednak nie miała tak naprawdę do kogo się w tej sprawie się zwrócić. Jednak gdy już o nich zaczynała mówić, to rodzice zazwyczaj tłumaczyli swojego zięcia i jego zachowanie: że ma trudną i stresującą pracę lub spekulowali, że sama go może czymś nie zdenerwowała.
Rzecz jasna nie mówiła, o sytuacjach takich jak gwałt czy pobicie, lecz jedynie próbowała wspomnieć o możliwych zaistniałych sytuacjach: że jest poddenerwowany lub podniesienie tonu. Olga już z góry wiedziała, że rozmowa z rodzicami i tak nic nie da.
No i miała w zupełności rację. Gdy zostają ujawnione grzechy zięcia, który po pewnym czasie zostaje wypuszczony na wolność, pytają się córki, czy nie spróbowałaby się z nim pogodzić. Ten moment mnie naprawdę zdenerwował i oburzył. Bo czemu to ich córka, która trafiła do szpitala i okrutnie potraktowana przez swojego męża, miałaby pierwsza wychodzić z taką inicjatywą, która z góry już wskazuje na kolejne lata poniżania, gnębienia, szydzenia i zastraszania ich córki? Wrócić do osoby, od której chciała się już wcześniej uwolnić, lecz nie mogła, bo z tego powodu musiałaby zostawić córkę na pastwę jego losu? Która musiała zrezygnować z miłości, ponieważ zastraszał ją, że zrobi jej miłość coś strasznego?
Nie zdziwiłam się, gdy postanowiła się od nich wyprowadzić do osoby, która zaproponowała jej pomoc.
Narracja trzecioosobowa, która z początku może nas zmylić i sugerować, że opowieść może nie zawierać całego bólu i odzwierciedlić prawdziwość odczuć pokrzywdzonej oraz osoby, które dowiadują się o całej sytuacji.
Pomimo że miałam dosyć długą przerwę od tego typu literatury, to naprawdę się cieszę, że sięgnęłam po tę pozycję, ponieważ pokazała mi, co może się dziać w głowie osoby, która od lat jest ofiarą przemocy domowej, że po pewnym czasie, zaczyna sobie wmawiać, że najwidoczniej na to zasłużyła, że nawet wewnętrzny głos rozsądku może stanąć przeciwko nam, i wmawiać o niskiej wartości człowieka.
Choć wielu z was może się teraz zastanawia, ile to ta powieść może posiadać stron, to was zaskoczę. Jedyne 236 stron. I ani jednego niepotrzebnego zdania. Sama na początku zastanawiałam się jakim cudem autorce udało się przedstawić, to wszystko zapełniając jedynie ponad dwieście stron powieści.
Jak na powieść o takiej tematyce, moja ocenia to 9/10 i mimo że nie osiągnęła 10 gwiazdek, to jak najbardziej ma szanse do znalezienia się w czołówce najlepszych powieści, jakie przeczytałam w tym roku.
Zachęcam was gorąco do przeczytania tej powieści, ponieważ jest warta uwagi i naszego czasu, a ilość stron nie powinna was zastraszyć, jak u Jodi Picoult, która tworzy książki o objętości 600 stron, jak nie większej.
Z mojej strony na dzisiaj to wszystko. Do zobaczenia kochani.
~~Selene~~
Nic o niej dotąd nie słyszałam, ale czuję się wystarczająco mocno zachęcona do jej lektury, więc zapewne wkrótce gdzieś ją zdobędę :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Justyna z livingbooksx.blogspot.com
Bardzo się cieszę, że moje słowa zachęciły cię do przeczytania.
UsuńMocno mnie zachęciłaś Kochana :) i teraz przez Ciebie będę musiała przeczytać, ale zrobię to z wielką przyjemnością :)
OdpowiedzUsuńBardzo się z tego cieszę :D
UsuńCiekawa i kusząca recenzja :)
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję ;*
UsuńNie miałam jeszcze okazji czytania, ale Twoja recenzja bardzo mnie do tej książki zachęciła. Wszystko wskazuje na to, że będzie to kolejna pozycja na mojej półce. Zapraszam również do mnie :)
OdpowiedzUsuńPS. Dodałam do obserwowanych :)
Bardzo się z tego powodu cieszę. Nie spodziewałam się, że tyle osób uda mi się zachęcić do sięgnięcia po tę książkę :)
Usuń