sobota, 29 września 2018

#30 "Nie twoja sprawa", czyli "Słuchaj swojego serca" Kasie West

#30 "Nie twoja sprawa", czyli "Słuchaj swojego serca" Kasie West
Witajcie kochani!

Jak się macie?
Cieszycie się, że przyszła już jesień?

Osobiście nie mogłam się już doczekać kolorowych liści oraz opatulania się w ciepły kocyk, podczas czytania książek. Jednakże jesień uwielbiam również pod tym względem, że są wtedy targi książki (zarówno w Katowicach i Krakowie) oraz wiele wspaniałych premier książkowych, a to dla nas książkoholików nie lada gratka.

Jednak wrzesień jest również miesiącem, kiedy tęsknimy za wakacjami.

Dlatego z wielką przyjemnością zabrałam się z czytanie "Słuchaj swojego serca". (Za możliwość przeczytania książki, bardzo dziękuję wydawnictwu Feeria Young).

Podobny obraz

Kate Bailey nie przepada za rozmawianiem z ludźmi. Woli spędzać czas samotnie, nad jeziorem, ciesząc się ciszą i spokojem. Właściwie sama więc nie wie, dlaczego dała się namówić przyjaciółce na dołączenie do zespołu tworzącego popularne szkolne podcasty. A już na pewno nie spodziewała się, że to ona go poprowadzi. I co, ma teraz odbierać telefony i udzielać porad na antenie? Ha, ha.
Wygląda jednak na to, że Kate dobrze sobie radzi w narzuconej roli. Pewnego dnia odbiera telefon od anonimowego chłopaka, który prosi o radę w sprawie swojej sekretnej miłości. Dziewczyna jest przekonana, że rozmawia z super przystojnym Diego Martinezem o Alanie, swojej najlepszej przyjaciółce. Bardzo się cieszy ze szczęścia koleżanki, ale wkrótce sama odkrywa rodzące się w niej uczucia do Diego. No tak, łatwo i przyjemnie jest doradzać innym, trudniej zastosować te rady w swoim własnym życiu...


Cóż spodziewałam się, że będzie to niezobowiązująca historia, ale podczas czytania przekonałam się na własnej skórze, że nie powinnam ocieniać książki po okładce. Historia okazała się naprawdę niesamowita. Bohaterowie świetnie wykreowani i trochę boli mnie fakt, że okładka książki jest zbyt sielankowa, jak na mój gust. Już o wiele bardziej podoba mi się tył książki, bo tam przynajmniej jest pokazane to, o czym jest głównie książka, a mianowicie o podcastach.

Jeśli chodzi o mnie, to do tych wakacji nie wiedziałam dokładnie, co to jest podcast, dopiero gdy Cat Vloguje stworzyła projekt KOTCAST, dowiedziałam się, o co w tym wszystkim chodzi. No i nie ukrywam, pokochałam słuchać tego typu filmy (choć filmami nie mogę tego nazwać), a raczej nagrania.


Gdy tylko dowiedziałam się, że Feeria Young to stwierdziłam, że muszę przeczytać koniecznie tę książkę, jednak okładka nie zachęciła mnie do wcześniejszej lektury, nad czym ubolewałam, ale pocieszał mnie fakt, że mogłam zaznaczyć fragmenty w książce, gdyż dopiero od tego miesiąca, używam znaczników, aby w wolnej chwili wrócić i przeczytać te momenty, dzięki którym uśmiechałam się lub śmiałam.


Książka o odnajdywaniu oraz poznawaniu samego siebie, przekraczaniu własnych granic komfortu oraz przezwyciężaniu strachu przed publicznym wystąpieniem.


Może i nie był to jakiś niezwykły fenomen, jednak rozumiem, dlaczego książka została okrzyknięta najbardziej oczekiwaną książką tego lata przez blogerów i bookstagramerów(Gdybym wiedziała wcześniej, że tak bardzo polubię tę powieść, to może i moje logo trafiłoby na ten tył książki.


Ponadto zauważyłam, że autorka lubi wplatać do powieści osoby, które posiadają rysować lub malować (czyli ogólnie artystyczne dusze). Taką osobą jest tutaj brat Kate, czyli Max, który tworzy swoje własne komiksy. Dla mnie to jeden z moich ulubionych pobocznych wątków, gdy dowiadujemy się o takiej osobie, przez co mam ochotę zobaczyć twórczość tej osoby, pomimo że jest wymyślna przez autorkę.


No cóż, skradła mi kawałek serca, który na pewno nie odzyskam już nigdy i teraz ma dla mnie bardzo sentymentalne znaczenie z powodu... wszystkiego. Uwielbiam głównych, jak i pobocznych bohaterów, wiele sytuacji sprawiało, że robiło mi się ciepło na sercu lub po prostu wzruszały mnie swoim głębszym znaczeniem.


Książka również zwraca uwagę na to, aby nie zapominać o osobach, które kochamy, ponieważ możemy nie zauważyć istniejącego problemu, a co za tym idzie, możemy nie pomóc tej osobie uporać się z np. gnębieniem, przez inne osoby lub możemy wyciągnąć błędne wnioski.


Oceniam książkę 8/10, ale tylko dlatego, aby mieć przynajmniej minimalny zapas, aby ocenić wyżej inne książki autorki, które okażą się jeszcze lepsze od obecnej.



Na dzisiaj to by było na tyle kochani. Dziękuję za poświęcony mi czas.
Do zobaczenia.

~~Selene~~


niedziela, 23 września 2018

Rozczarowania 2018, czyli "Skrzywdzona" Natasha Preston - Cześć 3

Rozczarowania 2018, czyli "Skrzywdzona" Natasha Preston - Cześć 3
Witajcie kochani!

Jak się macie kochani? czy dopadła was już jesienna chandra czy jeszcze nie? Jeśli tak to macie na jej pozbycie się jakieś skuteczny sposób? Jeśli chodzi o mnie to zazwyczaj sięgam po sprawdzone pozycje, czyli powracam do znanych mi historii, aby odgonić ten stan.

Niestety ostatnią książkę, którą przeczytałam do nich nie mogę zaliczyć.
(Za możliwość przeczytania dziękuję wydawnictwu Feeria Young).

Podobny obraz

Scarlett Garner nie pamięta nic sprzed swoich czwartych urodzin. Gdy tylko próbuje wydobyć z pamięci jakieś wspomnienia, ból głowy staje się nie do zniesienia. Powoli więc godzi się z tym, że jakaś jej część przepadła na dobre.
Kiedy w jej szkole zjawia się nowy uczeń, który próbuje pomóc Scarlett w odzyskaniu wspomnień, dziewczyna zakochuje się w nim bez pamięci. Wydaje się, że wszystko zmierza w dobrą stronę, ale wówczas wypadek samochodowy powoduje pojawienie się przebłysków dawno zapomnianych wydarzeń. Czy na pewno jednak chciałaby je pamiętać? Dobrze, że w tym trudnym czasie może liczyć na Noaha, który oferuje jej takie wsparcie, o jakim marzyłaby każda z nas. Tylko że powody jego zaangażowania stają się coraz bardziej niejasne...

Cóż mogę o niej powiedzieć, a raczej radzić? To lepiej jednak czytać te opisy. A przynajmniej te dwa pierwsze zdania na czerwono lub w innym kolorze. Serio, to może was uchronić, przed przeczytaniem dennej młodzieżówki, która posiada tyle absurdów, że głowa boli. (A myślałam, że Harry Potter posiada ich najwięcej).

Motyw utraty pamięci jest może i oklepany, ale jeśli jest dobrze poprowadzony, a akcja i bohaterowie bez zarzutów (czyli nie doprowadzają do szału, a sceny nie są rozwleczone na kilkanaście rozdziałów) to może stać się fajną lekturą na jesienny wieczór. Jednak według mnie utrata pamięci sprzed czwartym rokiem życia jest kompletnie absurdalna. No bo kto pamięta ze szczegółami, gdy miał dwa, trzy latka? Rozumiem, że każdy może zapamiętać więcej, bądź mniej ze swoich czasów jak był małym dzieckiem, ale żeby zrobić tego główny wątek? No to jest lekka przesada. Do tego jeszcze próbować sobie przypomnieć wszystkie wspomnienia. Ja rozumiem, książka rządzi się własnymi prawami, ale jakąś logikę powinna zamierać, a przynajmniej jej iluzję.


Skoro czytam coś umiejscowione w naszym świecie, to chciałabym, aby wszystko ze wszystkim się trzymało. Czasami miałam takie dziwne uczucie, że autorka poszła czasami na żywioł lub po prostu zapomniała, o czym pisze.

Ja rozumiem, że autorka potrzebowała takiego zabiegu, ale mogła zrobić to trochę inaczej. Na przykład, że nie pamięta nic sprzed dziesiątych urodzin? Wtedy bym uwierzyła, że można odzyskać wspomnienia lub próbować je odzyskać i mieć z tego powodu bóle głowy, no ale to moje skromne zdanie.


Bohaterowie niestety nie byli lepsi od głównego wątku. (Niestety). Scarlett jak na mój gust była zbyt łatwowierna i ufna co do nowego chłopaka, z którym zaczyna chodzić już po miesiącu znajomości. Pa licho, że dla mnie to trochę za mało czasu. Bardziej mnie obchodzi to, że ten chłopak rysuje ich przyszłe życie za jakieś pięć lat (o ile dobrze pamiętam)? Ponadto dziewczyna opowiadała o sobie wszystko, a Noah cóż prawie nic. (Do tego ten moment w szpitalu — dlaczego Pani Preston? Dlaczego to zrobiłaś?)


Zapomniałabym wspomnieć, że byli strasznie irytujący, wręcz doprowadzani mnie do białej gorączki. Naprawdę nie można już tworzyć normalnych dziewczyn, które nie będą później gadać tylko i wyłącznie o swojej „amnezji” oraz o nowym chłopaku? Naprawdę poza Wielkanocą ta dziewczyna nic nie lubiła robić? No i musiała mieć za przyjaciółkę zołzę, czego w ogóle nie widziała i w sumie to ją manipulowała, gdy coś nie szło po jej myśli i zwała na kogoś to, co sama robiła.


Co z tego, że czytało się ją w miarę szybko. Z jej czytania nie miałam żadnej przyjemności. Dialogi były czasami dziwne i nie posiadały żadnego logicznego sensu, a niektóre były wręcz bezsensowne.


Moja ocena to -3/10 i niestety trafia do mojej listy rozczarowań tego roku. Miałam co do tej książki większe wymagania, dlatego też przerwałam jej czytanie. No cóż, najwidoczniej wyznaczyłam jej zbyt wysoką poprzeczkę.


Na dzisiaj to wszystko. Niebawem kolejne recenzje.
Do kolejnego razu.
~~Selene~~







poniedziałek, 17 września 2018

#29 Przeszłość może okazać się Twoim największym wrogiem, czyli recenzja "Historia pewnej dziewczyny" Sara Zarr

#29 Przeszłość może okazać się Twoim największym wrogiem, czyli recenzja "Historia pewnej dziewczyny" Sara Zarr
Witajcie kochanie gwiazdeczki ;*

Przepraszam was, że przez jakiś czas nie było żadnych recenzji ani postów, ale niestety już od samego początku mam migrenę, gdy słyszę słowo matura, a w tym roku będę o niej słuchać non stop, a egzaminie zawodowym już nie wspomnę.

Strasznie szybko zleciały te dwa tygodnie szkoły, jednak nadal nie umiem się przestawić w tryb nauka, a za to nadal jestem zaprogramowana na tryb wakacje.

No mam nadzieję, że szybko się otrząsnę z tego uczucia i zajmę się niebawem za porządne powtórki lektur i innych ważnych rzeczy.

P.S. Jeśli myślicie, że w technikum czas płynie 100% wolniej, to niestety tak nie jest. Obecnie czuję się, jakby miała zdawać za tydzień dwie matury z każdego przedmiotu, a nie tylko jedną.

No dobra koniec narzekania, bo nie po to jest ten post. Dosłownie wczoraj skończyłam książkę, którą przez chwilę chwiałam odłożyć i jej wcale nie kończyć, jednak jak widzicie, skończyłam ją.


Pacifica w stanie Kalifornia. Na restauracyjnym parkingu ojciec nakrywa swoją trzynastoletnią córkę i jej starszego chłopaka w jednoznacznej sytuacji. Nie potrzeba wiele czasu, by o tym wydarzeniu dowiedziała się cała okolica. Dziewczynie szybko przypięto łatkę, której nie może się pozbyć mimo upływu kolejnych lat, a od nieprzychylnych spojrzeń nie jest wolna nawet we własnym domu. Czeka ją trudna walka o zmianę osądu na jej temat i szansę na wyrwanie się z upokarzającej roli miejscowej puszczalskiej.

Książka sama w sobie niestety nie jest jakąś porywającą lekturą. Cóż samo stwierdzenie, że dziewczyna nie skonfrontowała się z własnym ojcem, przez trzy lata uważałam za dosyć naciągane i wręcz niemożliwe, zważywszy, że mieszkali oni pod jednym dachem i widywali się praktycznie codziennie. Choć jeśli teraz tak na to parzę, to w sumie mogę w to uwierzyć. Skoro można pamiętać z niebywałą dokładnością to, co robiliśmy przed czwartymi urodzinami, to czemu by nie gadać z własnym rodzicem i nie porozmawiać z nim tak na poważnie, a nie tylko mówić przepraszam.

Czasem te słowa nie wystarczą, aby drugi człowiek zrozumiał, co odczuwa druga osoba i jak przeżywa całą sytuację, w jakiej się znalazła, przez zwykłe niepowiedzenie słowa "nie".


Sama postać Deanny była strasznie denerwująca i w sumie wtrącała się w nie swoje sprawy, a swoje uczynki wyolbrzymiała, a swoje uczynki uważała za gorsze od innych, co było jak dla mnie irytujące. Choć teraz, jak sobie przetrawiłam, co chciała przekazać autorka, to sądzę, że postać Deanny, może i jest denerwująca, ale na swój sposób pokazuje, jak większość osób w dzisiejszych czasach marudzi na obecne położenie. Bo w końcu kto w dzisiejszych czasach nie myśli, że nasza obecna fatalna sytuacja, jest tą najgorszą. 


Niestety znajdziemy wiele jak nie setki osób, które mają się od nas gorzej.
Twój ojciec cię nakrył na robieniu tego lub tamtego? 

Inne osoby chciałyby mieć ojca lub matkę. 
Narzekasz na swoją pracę? 
Ciesz się, że jakąś masz, inni nie mogą podjąć pracy z powodu reputacji lub po prostu nie mają takiej szansy.

Nie powiem, tematyka jest dobra, aby opisać ją w książce, jednak jak dla mnie jest strasznie nie przemyślana, czasem opowiadająca wręcz o niczym konkretnym. Tak na dobrą sprawę to chyba tylko szef restauracji w tej całej książce myślał. Pokazuje jako jedyny w całej tej historii, że inni ludzie także popełniają błędy i to gorsze od niej. Mimo to facet prowadzi własną pizzerię, choć każdy klient się dla niego liczy, aby działalność ta trwała i działała.


Dzięki tej książce zdałam sobie sprawę, że pomimo że nie osiadała jakiejś niesamowitej fabuły, a główna bohaterka pod koniec prawie zniszczyła swoją przyjaźń z jedynymi osobami, jakie do niej normalnie się zwracają w liceum, to jednak zauważyłam pewną ważną myśl i radę dla każdego z nas.


Nie oceniaj osób po plotkach.
Nie myśl pesymistycznie.
Nie poddawaj się.


W końcu kto będzie żyć za nas w tym świecie? Nikt.


Cóż sądzę, że książka zasługuje na uwagę młodszych czytelników, aby pokazać i uświadomić im, że wiele rzeczy i sytuacji zaistniało przez nas, przez nasze decyzje, chowane urazy czy nawet błędne myślenie.



Moja ocenia tej powieści to -7/10.


Dziękuję za wysłuchanie, a raczej za przeczytanie recenzji oraz za poświęcony mi czas.
Jesteście najlepsi ;*
~~Selene~~
Copyright © 2016 Czytelniczka z Księżyca , Blogger