czwartek, 31 października 2019

#43 Byle to nowego roku, recenzja Everless Sara Holland

#43 Byle to nowego roku, recenzja Everless Sara Holland
Witajcie kochani ponownie

Stwierdziłam, że jeszcze tego samego dnia wstawię tutaj i tą recenzję, abyście mieli co czytać podczas tego długiego, choć dla każdego z nas ważnego weekendu. Jako że jutro jest Wszystkich Świętych to niestety nie będę mieć czasu zajmować się blogiem i nawet ustawienie premiery posta na jutro nie miałoby sensu, z powodu braku możliwości dodania wszelkich informacji o recenzji na istagramie lub na fanpage'u. 

Jako że Everless jest moją pierwszą książką jaką udało mi się skończyć podczas maratonu u Witch Margot oraz w tym miesiącu, postanowiłam że tą książką zakończę również i październik. Takie trochę symboliczne znaczenie początku i końca. Choć jeśli chodzi o tą autorkę to z nią jeszcze nie skończyłam.


Fabuła:

W Królestwie Sempery walutą jest czas płynący w żyłach poddanych, który jest zaklęty w krwawe żelazo. Siedemnastoletnia Jules pragnie pomóc ojcu, decyduje się wrócić do zamku Everless, z którego wiele lat temu wraz z rodzicem uciekli z powodu zaistniałej sytuacji. Jules potrafi zatrzymywać czas, z tego powodu mogliby ją uznać za heretyczkę i stracić. O jej umiejętności wiedzą synowie lorda Gerlinga Roan oraz Liam, a przynajmniej tak uważa. Teraz ma wrócić na zamek jako służąca mająca za zadanie pomagać w zbliżającej się uroczystości zaślubin Roana i adoptowanej córki Królowej Sempery — Iny Gold. Jules nie ma pojęcia, jakie tajemnice pozna oraz w jakim niebezpieczeństwie przez to się wpakuje.



Moje wrażenia:

Powiem na wstępie, że nie mogę się doczekać już drugiego i zarazem ostatniego tomu. To, co się dzieje pod koniec, jest niesamowite i zaskakujące. Jako że ja kocham powieści posiadające urywki legend, to czytanie tej książki było dla mnie wielką gratką. Ponadto pierwszy raz spotkałam się z walutą, którą jest czas, autorka zgrabnie udało się wymyślić, w jaki sposób sprawić, aby z czasu wytworzyć monety. W pewnym momencie nawet nie zdawałam sobie sprawy, że jestem już pod koniec książki, z powodu informacji oraz w sytuację, w którą się pakuje bohaterka, sprawiła, że przewracałam kartki i pragnęłam dowiedzieć się więcej i więcej. Niestety z powodu zakończenia nie mogę się doczekać, kiedy ponownie trafię do tego świata i poznam kolejne tajemnice, które skrywają się wśród stron drugiego tomu oraz poznanie zakończenia tej serii. Boję się, co też autorka nam przygotowała. Jeśli chodzi o bohaterów, to co poniektórzy mogą zdawać się szablonowi, ale nie wszyscy. Niektóre postacie mnie zaskoczyły, a raczej bardziej powiązania co do pewnych osób. Książka trzymająca w napięciu i sprawiająca, że czas nie będzie miał dla nas znaczenia.


Podsumowanie:

Moja ocena to 8/10. Serdecznie polecam wam wkroczyć do świata Sempery i poznania tej niesamowitej, intrygującej ale i okrutnej oraz przeklętej krainy.

#42 Książka-talizman, czyli recenzja "First Last Look" Bianca Iosivoni

#42 Książka-talizman, czyli recenzja "First Last Look" Bianca Iosivoni
Witajcie kochane gwiazdeczki

Bardzo długo mnie tutaj nie było, jednak w wakacje zawsze mam blokadę czytelniczą, jak i ogólnie twórczą, a gdy przychodzi szkoła lub jak w tym roku pierwszy rok studiów mam mniej czasu na wszystko. Pomimo że na czytanie mam dosyć dużo, gdyż dojeżdżam na uniwersytet, to jednak gdy wracam, nie mam prawie czasu na nic innego jak na przygotowanie się na następny dzień na studia.

Ale na całe szczęście mam teraz czas wszystko nadrobić. Mam nadzieję, że mi to wybaczycie i zechcecie poświęcić chwilkę czasu, aby dowiedzieć się co chcę wam przekazać. Moją jedyną, ale zarazem pierwszą książką po bardzo długim odstępie od czytania, którą udało mi się skończyć we wrześniu, jest First last look autorstwa Bianca Iosivioni. Jest to zarazem książka, która uratowała moje nerwy przed maturą oraz ostatnim egzaminem zawodowym. Z tego powodu mam do niej niemały sentyment i czasami nawet nazywałam ją swoim talizmanem.



Fabuła:

Emery Lance — pierwszoroczna studentka, która postanowiła wybrać studia z dala od domu nie z własnej woli. Skrywa pewien sekret, który pragnie, aby nie wyszedł na światło dzienne w nowym mieście. Jednak pierwszy semestr zaczyna niezbyt subtelnie (tak przynajmniej stwierdziła Pani Peterson), łamiąc swojemu współlokatorowi nos na powitanie. Jest jednak nastawiona na nowy początek i jest gotowa znosić towarzystwo Masona. Jednak jak się okazuje, przeszłość za nią podążyła. Dodatkowo Pojawia się Dylan — przyjaciel jej współlokatora, który przyprawia ją o szybkie bicie serca.

Moje wrażenia:

Książka jest idealna nie tylko, gdy chcecie się oderwać od jakichś bardzo nerwowych spraw (jak matura), ale jest również bardzo przyjemną lekturą na jesienne i zimowe wieczory. To bardzo lekka, trochę odmóżdżająca lektura o problemach studentów. Bohaterowie sprawiali, że w autobusie uśmiechałam się do siebie jak głupia, ale nie przeszkadzało mi to. Emery i Dylan to naprawę genialny duet, jeśli chodzi o humorystyczne sytuacje. Ponadto Dylan kupił mnie swoim pupilem, którego chowa w swoim pokoju, pomimo że w regulaminie akademików, jest zakaz trzymania zwierzaków. Powieść zahacza o taką tematyka jak demencja lub pornografia, a także uświadamia czytelnika, że wszystko, co zostaje w internecie, na zawsze w nim zostanie. Do tego książka w pewnym momencie ściska serce czytelnika, z powodu pewnej, jak dla mnie scenie, która po prostu mnie rozczuliła. Choć wiem, że to nie jest książka idealna, ale wciąż uważam, że ta seria ma w sobie duży potencjał i może wnieść trochę uśmiechu do życia czytelnika.


Podsumowanie

Bardzo serdecznie wam ją polecam i proszę was, abyście dal tej pozycji szansę. Może was zaskoczyć. Moja ocena 7/10. 



(Za możliwość przeczytania dziękuję wydawnictwu jaguar, zdjęcia zaś pochodzą z mojego instagrama do którego was serdecznie zapraszam).

Copyright © 2016 Czytelniczka z Księżyca , Blogger