czwartek, 26 kwietnia 2018

#20 Okrutna rzeczywistość, czyli "Wolność Jaskółki" Paula Er

#20 Okrutna rzeczywistość, czyli "Wolność Jaskółki" Paula Er
Witajcie kochani

Miesiąc powoli się kończy, zbliżają się nieubłaganie matury oraz powoli witamy najdłuższą majówkę, jaką mają możliwość przeżyć uczniowie w szkołach średnich  i podstawówkach (podobno).

W końcu będę mieć czas, aby nadrobić i przeczytać może z kilka nowości. Niecałe dwa tygodnie wolnego nie mogą się przecież zmarnować.

Dzięki wydawnictwu Novea Res miałam możliwość przeczytania "Wolność jaskółki" autorstwa Pauli Er, która jest również autorką bloga o nazwie - Wkurzona żona. Powieś obyczajowo-psychologiczna, która już po opisie z tyłu zapowiada dosyć ciężką i trudną dla większości tematykę.



Powieść ta opowiada o Oldze — młodej kobiecie, nad którą już przed małżeństwem sprawował kontrolę jej obecny mąż Marek. Wszyscy uważają go za chodzący ideał — dobrze zarabia, ma duży dom, świetną pracę oraz jest miły, dla ludzi, którzy go otaczają. Jednak gdy wraca do domu, staje się dla własnej żony katem.

Historia opowiadająca o losach kobiety, która stała się ofiarą przemocy domowej. Przedstawia, z jakimi konsekwencjami emocjonalnymi oraz psychicznymi musi zmagać się osoba tragedii. Jaki wysiłek, trzeba włożyć, aby świadek wypadku, którym było małe dziecko, aby mogło zapomnieć o tamtym zdarzeniu. Przedstawia etapy powrotu do normalnego życia, które takie łatwe dla ofiary nie jest.


Książka dobitnie pokazuje, jaki los może spotkać osobę, która nie przyzna się, do zaistniałych z domu sytuacji, które mogą skończyć się w przyszłości katastrofą. Bohaterka jednak nie miała tak naprawdę do kogo się w tej sprawie się zwrócić. Jednak gdy już o nich zaczynała mówić, to rodzice zazwyczaj tłumaczyli swojego zięcia i jego zachowanie: że ma trudną i stresującą pracę lub spekulowali, że sama go może czymś nie zdenerwowała.


Rzecz jasna nie mówiła, o sytuacjach takich jak gwałt czy pobicie, lecz jedynie próbowała wspomnieć o możliwych zaistniałych sytuacjach: że jest poddenerwowany lub podniesienie tonu. Olga już z góry wiedziała, że rozmowa z rodzicami i tak nic nie da.


No i miała w zupełności rację. Gdy zostają ujawnione grzechy zięcia, który po pewnym czasie zostaje wypuszczony na wolność, pytają się córki, czy nie spróbowałaby się z nim pogodzić. Ten moment mnie naprawdę zdenerwował i oburzył. Bo czemu to ich córka, która trafiła do szpitala i okrutnie potraktowana przez swojego męża, miałaby pierwsza wychodzić z taką inicjatywą, która z góry już wskazuje na kolejne lata poniżania, gnębienia, szydzenia i zastraszania ich córki? Wrócić do osoby, od której chciała się już wcześniej uwolnić, lecz nie mogła, bo z tego powodu musiałaby zostawić córkę na pastwę jego losu? Która musiała zrezygnować z miłości, ponieważ zastraszał ją, że zrobi jej miłość coś strasznego?


Nie zdziwiłam się, gdy postanowiła się od nich wyprowadzić do osoby, która zaproponowała jej pomoc.


Narracja trzecioosobowa, która z początku może nas zmylić i sugerować, że opowieść może nie zawierać całego bólu i odzwierciedlić prawdziwość odczuć pokrzywdzonej oraz osoby, które dowiadują się o całej sytuacji.


Pomimo że miałam dosyć długą przerwę od tego typu literatury, to naprawdę się cieszę, że sięgnęłam po tę pozycję, ponieważ pokazała mi, co może się dziać w głowie osoby, która od lat jest ofiarą przemocy domowej, że po pewnym czasie, zaczyna sobie wmawiać, że najwidoczniej na to zasłużyła, że nawet wewnętrzny głos rozsądku może stanąć przeciwko nam, i wmawiać o niskiej wartości człowieka.


Choć wielu z was może się teraz zastanawia, ile to ta powieść może posiadać stron, to was zaskoczę. Jedyne 236 stron. I ani jednego niepotrzebnego zdania. Sama na początku zastanawiałam się jakim cudem autorce udało się przedstawić, to wszystko zapełniając jedynie ponad dwieście stron powieści.
Jak na powieść o takiej tematyce, moja ocenia to 9/10 i mimo że nie osiągnęła 10 gwiazdek, to jak najbardziej ma szanse do znalezienia się w czołówce najlepszych powieści, jakie przeczytałam w tym roku.



Zachęcam was gorąco do przeczytania tej powieści, ponieważ jest warta uwagi i naszego czasu, a ilość stron nie powinna was zastraszyć, jak u Jodi Picoult, która tworzy książki o objętości 600 stron, jak nie większej.



Z mojej strony na dzisiaj to wszystko. Do zobaczenia kochani. 

~~Selene~~

poniedziałek, 16 kwietnia 2018

#19 Zagłęb się w tajemniczym świecie Askiru, czyli recenzja 1 tomu serii Tajemnic Askiru - Pierwszy róg Richarda Achwartz'a (Przedpremierowo)

#19 Zagłęb się w tajemniczym świecie Askiru, czyli recenzja 1 tomu serii Tajemnic Askiru - Pierwszy róg Richarda Achwartz'a (Przedpremierowo)

Hejka moje kochane gwiazdeczki!

Jak tam mija wam poniedziałek? U kogo pada deszcz, a u kogo jest tak samo jak u mnie - czyli straszy, ale nic nie pada?

Cóż w porównaniu do mroźniej pogody, która zawitała w powieści, u nas to tak naprawdę pestka. Nie chciałabym przeżyć na własnej skórze, takiej śnieżniej zamieci i aby mnie zasypało na dobre kilka dni.

No dobra, ale do rzeczy.

Podobny obraz

Już na samym wstępie, poznajemy naszego narratora oraz jednego z dwójki z głównych bohaterów występujących w opowieści. Sir Havald - mężczyzna, który doświadczył z życia wojny, śmierci współbratymców oraz upływu lat, nie podejrzewał, że dożyje podeszłego wieku. Jednak cały jego dotychczasowy spokój, zakłóca przybycie do zajazdu Maestry Leandry - posiadaczki potężnego miecza, czarodziejki, a w dodatku pół elfki. Nikt nie ma pojęcia, co niebawem czeka wszystkich zgromadzonych, gdy zasypie gospodę śnieg. W czasie ich pobytu poznają tajemnice legendarnego królestwa Askiru oraz samego zajazdu Pod Głowomłotem. Doświadczą okrutnych zdarzeń, przeleją krew... oraz zostaną zmuszeni przebywać w swoim towarzystwie, a nikt nie zawsze jest tym, za kogo się podaje.

Powiem wam szczerze, że nie wiedziałam, czego mam się spodziewać po tej powieści.
Nigdy nie oczekuję od danej pozycji czegoś niebywałego, jeszcze przed rozpoczęciem czytania książki. Wiele razy już się sparzyłam sugerując się jedynie wyglądem okładki, dlatego wolę traktować wszystkie książki na równi.

Dzięki temu mogę znaleźć prawdziwe czarne perły, wśród zwyczajnych, białych, małych perełek.

Ta historia po prostu jest fenomenalna. Bohaterowie są niesamowicie dobrze przedstawieni i nieszablonowi. Cała ta tajemnicza aura otoczona wśród legendarnego królestwa Askiru, zachwycający język, wykreowany nietuzinkowy świat... to wszystko jest po prostu genialne i zachwycające. Sprawia, że nie można się od niej oderwać, wręcz pochłania czytelnika do tego magicznego świata, po którym trudno się otrząsnąć i nie zechcieć tam zostać na dłużej, niż tylko na te 489 stron.

Ponadto, gdy przeczytała z tyłu książki, że jest to debiut pisarza, to po prostu opadła mi szczęka. Nigdy nie podejrzewałam, że można napisać coś tak niebywałego i niesamowitego. Nie mogę się wręcz doczekać, co czeka na mnie w kolejnych tomach i modlę się w duchu, aby kolejna część pojawiła się już niebawem, a nie za rok...

Mam szczerą nadzieję, że nie za rok. Ja tutaj naprawdę potrzebuję poznać dalsze losu Havalda i Leandry! Po prostu muszę! Inne książki mogą sobie poczekać, ale nie ta seria. W dodatku skończyć w takim momencie!?
Nie wiem, czy mam autora uwielbiać, czy nienawidzić. Na razie jestem rozdarta. Może po miesiącu, zmienią się moje odczucia.

Ale to najpierw musimy przeżyć.

Mam nadzieję, że was nie zanudziłam moimi wywodami i że sięgniecie po tę książkę.

A i zapomniałabym wspomnieć o najważniejszym! Opowieść nie posiada wątków miłosnych, co nie zdarza się zbyt często w powieściach, nawet w fantasy. No może występują tam dwa króciutkie momenty, o których i tak szybko się zapomina z powodu akcji oraz tajemnic, które czekają na ich rozwiązanie.

Ja już się żegnam. Do zobaczenia.

~~Selene~~

P.S. Moja ocena jedyne i niepodważalne 10/10 :) (Jeśli kolejne tomy okażą się leprze, to zabrakło mi już cyferek do punktacji ;,) Biedna ja.)


czwartek, 5 kwietnia 2018

#18 "Królowe są zabójcze jedyne dla siebie nawzajem", czyli "Mroczny Tron" Kendare Blake

#18 "Królowe są zabójcze jedyne dla siebie nawzajem", czyli "Mroczny Tron" Kendare Blake
Uwaga
Recenzja może zawierać spoilery, gdyż jest to drugi tom serii Trzech Mrocznych Koron. Czytacie na własną odpowiedzialność.

Witajcie moje gwiazdeczki!

Kwiecień już zawitał, Prima Aprilis już za nami, a ja tradycyjnie przychodzę do was z nową recenzją.


Mroczny Tron - drugi tom trylogii opowiadającej o siostrach trojaczkach, walczących o zdobycie władzy, jednak aby to zrobić, tylko jedna może pozostać przy życiu, a pozostałe muszą zostać zabite, aby wyspa mogła dalej funkcjonować tak jak obecnie. 

Mirabella - władczyni żywiołów.

Arsinoe - uznawana za panią natury, tak naprawdę jest drugą królową trucicieli oraz praktykująca niską magię.

Katharine - królowa trucicieli, której dar się nie objawił, lecz z powodu zażywania licznych rodzajów trucizn, uodporniła się na nie znacząco, jednak nie na tyle, aby nie chorować każdej nocy, po spożyciu zbyt dużej ilości zatrutego jedzenia i picia. Wrzucona do Królestwa Brekcji, wróciła całkowicie odmieniona oraz nazywana przez wielu umarłą królową.

Królowe mają rok na zabicie dwóch rywalek, aby wstąpić na tron i zostać królową ukoronowaną. Która z nich zostanie królową? Jakie tajemnice wyjdą na jaw? Która królowa zginie pierwsza? Czy którakolwiek z królowych będzie martwa?

Tom przepełniony chęcią zdobycia władzy, bólu, tajemnic oraz śmierci.

Jeśli spodziewacie się po nim tego samego, co działo się w pierwszym tomie, czyli luźnego wprowadzenia, to byliście w błędzie. Czytając książkę, nie mogłam doczekać się rozwiązania tajemnic oraz poznania co stanie się na końcu. Gdy przeczytałam ostatnie słowa książki, nadal nie mogę uwierzyć, że coś takiego wydarzyło się na końcu. Nigdy nie podejrzewałabym, że K. Blake mogłaby zrobić coś takiego na samym końcu. Jeszcze osobie, przy której jesteśmy pewni do końca, że musi przeżyć.

Postacie w tym tomie stały się dojrzalsze, co widać już podczas czytania pierwszych rozdziałów. 

Arsinoe pragnie nawet poświęcić życie, aby Mirabella nie skrzywdziła ludzi z Wilczego Źródła. 

Mirabella pragnie dla dobra królestwa i całej wyspy, zakończyć rok wstąpienia jak najszybciej i stać się królową ukoronowaną, jednak po wydarzeniach z uroczystości Przyspieszenia, nie jest już tego taka pewna. Podejmuje sama decyzje, nie konsultując się czasem nawet z samą kapłanką Luce. 

Katharine za po swoim pobycie w „oku bogini”, zmienia się nie do poznania. Staje się bardziej okrutna i przebiegła, żądna władzy oraz bezlitosna, kieruje się myślą, że każda z jej sióstr powinna mieć możliwość na własny rodzaj śmierci. Nie jest tą samą bezbronną dziewczynką, którą była kiedyś. Jest lekkomyślna i nie zważa na konsekwencje. Uważa, że korona należy do niej i udowodni to każdemu, kto w to nie wierzy. 

Książkę pokochałam jeszcze bardziej niż pierwszy tom, jednak cała seria okazała się niesamowita. Tajemnice, spiski, historia wyspy, obyczaje, uroczystości - to wszystko znajdziemy w drugim tomie i tak jak podejrzewałam, w każdym tomie dowiemy się części obyczajów oraz tradycji panujących na wyspie. Sam klimat opowieści jest naprawdę niebywały, a pojawiające się sytuacje, których nie mieliśmy pojęcia, że mogą się pojawić lub że to wszystko tak się potoczy okrutne i nieobliczalne.

Historia dogłębnie pochłania, nie pozwala o sobie zapomnieć i zaskakuje na każdym kroku. Z powodu zakończenia masz ochotę sięgnąć po kolejny tom, który... pojawi się dopiero we wrześniu... za granicą.

Także to będzie dla mnie wielkie wyzwanie, aby nie wpaść w obłęd niczym jedna z królowych wyroczni, gdy będę czekać na kontynuację. Naprawdę bardzo zżyłam się z tym światem, a wszystkie trojaczki darzę wielką sympatią oraz współczucie. Osoby, które wcześniej nie znosiłam, w tym tomie bardzo polubiłam, gdyż zostały tutaj przedstawione ich zalety oraz wady, a także wytłumaczenie ich wcześniejszych postępowań.

Warto przebrnąć przez pierwszy tom, choć dla mnie był on naprawdę dobry, choć drugi, był po prostu świetny i nie mogę się wręcz doczekać zakończenia serii oraz dodatków. Miejmy nadzieję, że wydawnictwo Moondrive wyda oba tomy w dzień premiery trzeciego tomu Trzech Mrocznych Koron, albo przynajmniej na święta w tym roku.

Moja ocena tego tomu to 9,5/10 <---został on zakończony w takim momencie, a jedna z sióstr spotkał taki, a nie inny los, a bardzo ją polubiłam w pierwszym tomie, dlatego nie otrzymuje 10 punktów.

Do kolejnego razu kochani ;*

Śnijcie kolorowo i niech bogini Fennbirnu będzie dla was łaskawa.


~~Selene~~

Copyright © 2016 Czytelniczka z Księżyca , Blogger