wtorek, 12 lutego 2019

#36 "Klucz do dobra znajdziesz w prawdzie", czyli recenzja "Prawda i iluzja" Jennifer Sommersby

Witajcie kochani!

W ramach, że od piątku rozpoczęłam już ferie zimowe (wreszcie!), mogę nareszcie odprężyć się i napisać dla was recenzję książki, którą pokochałam całym sercem już od samego początku. Jak możecie się zorientować, jest to książka Jennifer Sommersby "Prawda i iluzja".


Prolog:

Początek powieści jest stylizowany na baśń. Dowiadujemy się o tajemniczym skarbie, który niekoniecznie jest złotem, przez co zaczynamy się zastanawiać, jaki to skarb może być ukryty w tajemniczej skrzyni. Dlaczego jest taki ważny, że dziewczynka musi uciec z zawartością kufra.

„Zabierz skarb. Weź konia, by przemierzyć pustynię. Kieruj się wzdłuż rzeki do miejsca, w którym spoczywają kości królów".

Ponadto uwielbiam taki początek historii: tajemniczy, interesujący i wręcz magiczny. Dodatkowo język autorki, jest niezwykle lekki, co sprawiało, że bardzo przyjemni czytało mi się tę historię, czasami wręcz nie wiedziałam, kiedy przeczytałam daną ilość stron.

Początek:

Początek akcji rozgrywa się we współczesnym cyrku, gdzie poznajemy Genevieve oraz jej matkę Delię, które posiadają specyficzne dla ich rodziny moce. Dziewczyna dzięki nim potrafi uzdrawiać ludzi, a jej matka dzięki swoim umiejętnościom może z łatwością utrzymywać ogród pełen ziół i kwiatów, które potem w lecznicze wywary i inne specyfiki. Kobieta ponadto porozumiewała się również z duchami. Jednakże spokojne życie dziewczyny zmienia się, gdy Delia ulega śmiertelnemu wypadkowi podczas występu. Wszyscy uważają ten wypadek za nieszczęśliwy, jednak prawda jest mroczniejsza i bardziej niebezpieczna niż się wydaje.

Tajemnica:

Po śmierci Delii - Genevieve krok po kroku poznaje tajemnicę swojej rodziny, przed którą strzegła ją ze wszystkich sił matka. Dowiaduje się, że jest spadkobierczynią potężnego artefaktu, który musi chronić przed demonem, przez którego zmarła jej matka. Gen zaczyna doświadczać tego samego co jej matka, czyli ona również znaczna widzieć duchy i dzięki temu poznaje prawdę o swojej rodzinie oraz prawdę o tajemniczych księgach. Tylko dzięki zniszczeniu ich wszystkich trzech naraz, może pożegnać się z całą sytuacją, która zaczyna się z dnia na dzień coraz to bardziej komplikować.

Pomysł:

Autorka połączyła współczesny świat z mitologicznym, ale również nawiązania do Hamleta Szekspira oraz język maoryski, którym posługuje się opiekun Genevieve, jednak z powodu swojego trudnego do zapamiętania imienia mówią wszyscy do niego Mały. Jennifer Sommersby połączyła wszystko razem tak zgrabnie i niesamowicie ciekawie, że wiele razy o mało nie przegapiłabym, swojego przystanku, gdy jechałam do szkoły lub do domu.

Konstrukcja:

Cóż nie powiem, że niektóre sytuacje nie są do przewidzenia, jednak uwierzcie mi na słowo, to ani trochę nie przeszkadzało mi podczas czytania tej powieści, gdyż nie dość, że prawie każdy rozdział był krótki i zakończony w taki sposób, że chciało się od razu przeczytać kolejny to dodatkowo cała ta otoczka tajemniczości i sekretu towarzyszy nam bez przerwy. Nie mogę się doczekać, kiedy będę mogła sięgnąć po kolejną część z tej serii. Mam nadzieję, że autorka niebawem wyda kolejną część, bo nie mogę się doczekać poznania dalszych przygód Genevieve i Henry'ego.

Podsumowanie:

Moja ocenia tej powieści to 9/10.


Na dzisiaj to wszystko kochani. 
Kolejna recenzja już niedługo.
Miłego popołudnia.
~~Selene~~





1 komentarz:

Copyright © 2016 Czytelniczka z Księżyca , Blogger