piątek, 5 stycznia 2018

Podsumowanie roku 2017, czyli roku w którym się rozwinęłam i zarazem rozleniwiłam

Tak jak Księżyc przechodzi przez wszystkie tak samo rok mija nieubłaganie, pomimo że ma więcej dni niż jedynie osiem faz (Tak przynajmniej mówi mi Wikipedia).

 grafika moon, sky, and blue

Witajcie moje gwiazdeczki w tym nowym roku! (Tak widzieliśmy się na Fanpege'u i ostatnim moim wpisie, w którym zrecenzowałam wam moją ulubioną, ukochaną i ubóstwianą pozycję w starym roku, ale cicho sza. Nikt nie musi o tym wiedzieć). Nadszedł czas na moje pierwsze półroczne podsumowanie bloga, jak i rocznej tułaczki po świecie, którą przeżyłam. I w sumie nie miałam pojęcia, że ja tyle napisałam, pomimo że nie przeczytałam, jakoś nie wiadomo ile książek. Napisała z około 50 rozdziałów na wattpad.com, co jak dla mnie jest wielkim osiągnięciem. Nie mam pojęcia, jak to zrobiłam i jeśli miałabym to przeliczyć na słowa, a ja zazwyczaj piszę rozdziały po 1000-1500 słów, także no trochę tego było. (Jednak nie mogę sobie ręki, a tym bardziej głowy uciąć, ponieważ ten rok, był naprawdę zwariowany i wiele rozdziałów zmieniałam, poprawiałam i usuwałam, także de facto może być ich mnie lub więcej, jednak gdybym poświęciła czas na jedną opowieść, to skończyłabym jedną z nich na bank. Jednak jestem roztrzepana, także wyszło, jak wyszło i w tym roku nie wykonałam mojego postanowienia, jakie mam co roku, a mianowicie, nie skończyłam, żadnej rozpoczętej opowieści. I monie to bardzo boli. A mój wynik czytelniczy nikogo nie powali, chociaż jeśli mam powiedzieć, to mogło być gorzej, bo nawet jeśli kocham czytać, jestem okropnym leniem. I to takim, który mimo nudy nic nie zrobi, tylko będzie słuchać muzyki. Według lubimy czytać, przeczytałam tych książek 20, ale dlatego, że przeczytałam z 3-5 książek ponownie, nie dało się ich zaznaczyć i w sumie nie myślałam, że będę prowadzić bloga. W końcu założyłam go w sierpniu, co było tak naprawdę impulsem. No i tęskniłam, za wyrażaniem swojej opinii i myślę, że jestem już trochę dojrzalsza, aby pomóc innym zaczynającym swoją przygodę z własnym pisaniem. I tak pojawi się w końcu coś niecoś na temat pisania, ale to potem, jednak na pewno pojawi się jeszcze w styczniu... jak i wszystkie inne recenzje, które miałam wstawić w zeszłym roku. (Czy mówiłam już, że jestem leniwa? I roztrzepana?) Zeszły rok, stał się rokiem dla mnie bardzo kluczowym, udało mi się prawie w pełni stworzyć fabułę do Avalonu, wpadłam na wiele pomysłów, jak rozwijać inne opowieści, pojawiały się pomysły na kolejne opowiadania, poznałam dwójkę wspaniałych ludzi, byłam na targach książki w Krakowie, przez wiele dni pisałam nie pod przymusem, że muszę pisać, a chcę i jak dla mnie to właśnie to się powinno liczyć, początkujący, jak i każdy inny autor jakiegokolwiek tekstu tak naprawdę powinien pisać, bo chce, a nie że musi. Wiem, że są terminy do oddania dzieła, jednak... niektórzy słynni autorzy pisali powieści przez dziesięć lat i ja takich autorów w sumie to czasami bardziej szanuję niż takich, którzy piszą opowiadanie przez pół roku, ponieważ zawsze patrzę na język. A on zawsze jest inny. Niestety. No dobrze rozpisałam się o pisaniu, a nic o czytaniu i książkach, które przeczytałam, a przeczytałam wiele, jak nie prawie wszystkie pozycje były wspaniałymi pozycjami, przy których spędziłam wiele wspaniałych chwil. Do niektórych mam wielką ochotę wrócić, jednak na pewno do jednej nie wrócę, a było to Wesele, które tak naprawdę przeczytałam tylko, dlatego że musiałam (tak była moją lekturą szkolną — uroki chodzenia do trzeciej klasy technikum). W 2017 roku zjawiło się z czterdzieści nowych książek, poznałam internetowy antykwariat skupszop, jak i księgarnię czytam.pl, zaczęłam oglądać polskiego, oraz zagranicznego booktuba, zaczęłam być bardziej aktywna w tej strefie, no i rzecz jasna pokochałam na nowo Legendę Korrę, poznałam serię anime Fate i przeczytałam, a także zakupiłam swoją pierwszą mangę! Normalnie szaleństwo, jednak jestem okropnie do tyłu, jeśli chodzi o tę serię, a mianowicie Owari no Seraph. No i to by było chyba na tyle. Podsumowanie roku nie jest jakoś długa, jednak nie będę opisywać tutaj jeszcze filmy i seriale, które oglądam lub oglądałam, bo najwięcej czasu i tak spędziłam na serię Fate gdzie chyba każdy sezon lub jak to się mówi, nowa część serii obejrzałam przynajmniej po dwa razy, a każdy miał po 25 odcinków, także... trochę tego było, no i muszę powiedzieć, że to, co zaserwowali mi pod koniec roku Fate Apocrypha, to było coś... och nawet nie wiem jak to mam nazwać, bo to mnie nie zaskoczyło, a wbiło w krzesło i pomimo że oglądałam to po japońsku i nic nie zrozumiałam oprócz arigato lub innych takich względnie prostych zwrotów, jednak sam obraz pokazał mi, że to możliwe, że stało się takim drugim moim Fate Zero lub Fate Unlimited Blade Works, bo te dwie serie kocham i ubóstwiam i po prostu mogłabym je oglądać non stop, bez końca, do końca mojego życia.

No dobra kończę ten mój wywód, bo mi tutaj umrzecie z powodu zanudzenia was na śmierć. Szczęśliwego nowego roku kochani, mam nadzieję, że tak jak ja spotykacie na swojej drodze same dobre książki i macie nowe książki w swoich biblioteczkach.



Miłej nocy!
Śnijcie Księżycowo <3
~~Selene~~

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2016 Czytelniczka z Księżyca , Blogger