poniedziałek, 26 lutego 2018

#13 Przyznać się!, "Kto wypuścił bogów ?" autorstwa Maz Evans (Przedpremierowo)

No kto, pytam się? Kto wypuścił olimpijczyków!

A tak na serio to witajcie w kolejnej recenzji na moim blogu, moje kochane gwiazdeczki. Tym razem wrócimy trochę do lat młodzieńczych, czyli do naszych złotych lat chodzenia do podstawówki, czyli do dwunastu lat, bo właśnie tyle ma główny bohater tej właśnie historii.




Elliot Hooper pomimo młodego wieku nie ma łatwego życia. Z powodu choroby matki musi sam wykonywać wszystkie prace domowe, a do tego opiekować się matką i chodzić do szkoły, z której niestety nie jest lubiany przez jednego z nauczycieli, który na dodatek jest zastępcą dyrektora szkoły. Jednak żeby nie było tak zwyczajnie, posiada najbardziej wredną i wścibską sąsiadkę, która chce najzwyczajniej w świecie odkupić Wiejski Dom, gdzie postawiłaby luksusowe apartamenty, które sprzedałaby za krocie. Na dodatek poznaje srebrnowłosą dziewczynę, która nazywa samą siebie nieśmiertelną Panną należącą do Rady Zodiakalnej mieszkającą w Elizjum, która miała jeden cel — dostarczyć przesyłkę więźniowi o numerze czterdzieści dwa. No cóż, jak można się spodziewać, nie zakończyło się to na zwyczajnej wycieczce, lecz na poważnych tarapatach.

Historia Maz może zdawać się po opisie, iż będzie to coś bardzo podobnego i może nawet gorszego od serii „Percy'ego Jacksona i bogów olimpijskich” autorstwa Ricka Riordana, jednak jedyne co jest podobne to trzy wątki: misja, bogowie greccy i dwunastoletni chłopiec, który jest wplątany w to przez przypadek. Maz Evans stworzyła coś naprawdę niesamowitego, wypełnionego świetnym poczuciem humoru, a wykreowani przez nią bogowie greccy są po prostu cudowni!

 Tutaj nie da się nikogo nie lubić, zarachowują się jak prawdziwa rodzina, czego tak naprawdę w książkach Riordana mi naprawdę brakowało. W „Kto wypuścił bogów?” nie dało się tam nikogo nie polubić, a sprawienie, że mitologia tutaj tak jakby idzie z duchem nowoczesności, możemy wysłać do samej wyroczni delfickiej maila, co naprawdę było zabawne, a stwierdzenie, że Afrodyta może pomagać z dobroci serca... no tego na pewno nie znajdziecie w Percym. Albo postać Zeusa, który został w tej książce przedstawiony jako nie władca, przed którym trzeba się kłaniać i nie wiadomo jak go przepraszać, został przedstawiony jako mężczyzna, który woli przytulać nowych znajomych oraz żenić się co tydzień z nową śmiertelniczką.

Przy tej książce na pewno nie zaznacie nudy, a odkrywanie nowych tajemnic i zaskakującej prawdy o Królowej Elżbiecie II jest naprawdę rewelacyjna, a mnie po prostu wbiła w krzesło. A cała sprawa z hierarchią nieśmiertelnych oraz poznanie najlepszej prawniczki w świecie nieśmiertelnym... no po prostu ja to kupuję.

Ponadto historia zawiera w sobie dodatkowo aspekty dotyczące rodziny, co jest zaprezentowany na pierwszym miejscu. Zarówno rodzina Hoopera, jak i boska rodzinka ukazuje naprawdę ważne aspekty, że pomimo iż minie z dobre cztery tysiące lat nadal znajdzie się przyczynę kłótni z siostrą, jak w przypadku Ateny i Afrodyty, jak i również mogą znaleźć na chwilę nić porozumienia. W przypadku zaś Elliota to jest tutaj wyraźna miłość do matki, który nie chce zostać z nią rozdzielony i próbuje znaleźć sposób, aby spłacić kredyt, dzięki czemu uratowałby Wiejski Dom, w którym mieszkali Hooperowie od pokoleń.

Według mnie opowieść jest jak warta uwagi i pod niektórymi aspektami przewyższa Percy'ego. I nie mówi wam o tym jakaś tam zwyczajna czytelniczka, a fanka tejże serii, którą na dobrą sprawę czytałam już po kilka razy. I pomimo iż nie posiadam już tych dwunastu lat, a dziewiętnaście, to jednak czytanie o przygodach młodszego bohatera, doprowadzały mnie czasem do łez i niedowierzania, a myśl o zaznaczeniu zabawnych i ciekawych momentów, poszły się walić.

 Tak naprawdę musiałabym zaznaczyć całą książkę indeksami, a niestety to trochę dziwnie wyglądało, pomimo że to było to wydanie recenzenckie. Gdy mój starszy brat spojrzał, co ja też zrobiłam tej biednej książce... no cóż, zostawił to bez komentarza, a ja uznałam, że nie potrzebuję indeksów, aby znaleźć świetny moment, aby wrócić do tego świata. Żałuję, że musiałam opuścić już ten świat, jednak na myśl, że będę mogła niedługo poznać dalsze losy Elliota, napawa mnie wielką radością.

(Za egzemplarz recenzencki dziękuję Wydawnictwu Literackiemu, to była wielka przyjemność i zrządzenie losu, iż dostałam paczkę w walentynki. To chyba był znak, iż szczerze zakocham się w tej właśnie historii).

Moja ocena: 10/10.


Pozdrawiam was kochani i niech wam Hypnos pozwoli wam spać dzisiaj spokojnie.
Buziaki

~~Selene~~

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2016 Czytelniczka z Księżyca , Blogger