Witajcie kochani ✨
Jako że za oknem u mnie ciągle pada, a kalendarz pokazuje pierwszy dzień października, postanowiłam przesłać wam trochę słońca i morskiej bryzy 😘
Ponadto przyszedł czas, aby opowiedzieć wam o książce, która nie do końca jest taka, jak głosi napis na okładce. Ale na całe szczęście, ta inność dodaje klimatu opowieści.
„Książęta stanowią przyszłe pokolenie władców, więc gdy ich zabijasz, niszczysz przyszłość. Tak uczyła mnie matka”.
„Pieśń Syreny” opowiada o siedemnastoletnie Lirze — której przeznaczenie jest w przyszłości objąć rządy po matce i zostać królową syren. Co roku Lira w dzień swoich urodzin wypływa na powierzchnię, aby odebrać serce księcia i zakopać je w piasku na dnie swego pokoju. Z powodu pewnych okoliczności zostaje wygnana, a jedynym sposobem, aby wrócić do domu, jest odebranie serce Eliana — księcia, który jest uważany za najważniejszego mordercę syren.
Historia była bardzo intrygująca, jednak retellingiem małej syrenki tak nie do końca można nazwać. Tak ma nawiązania do tej baśni oraz występują syreny, jednak każda taka powieść nie powinna od razu dostać łatkę retellingu. Bardzo mi się podobała, ukazana w niej legenda o pierwszej królowej syren — Keto, a także przygody, jakie przychodzi przeżyć bohaterom. Brakowało mi tam jedynie trochę więcej opisów, jednak to taki mały szczegół. Ponadto główną bohaterkę trudno nie polubić. Jak dla mnie to jedna z lepszych opowieści o syrenach, które miałam okazję przeczytać.
Gorąco wam ją polecam jeśli zastanawiacie się dalej, nad jej przeczytaniem.
A dzisiaj to wszystko.
Miłego wieczoru kochani 😘 Ja dzisiaj z okazji pełni idę tworzyć 🌕
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz