środa, 14 marca 2018

#16 Japoński chłopak, czyli "Niczyja" Anny Sznajder


Witajcie kochani


Dzięki Wydawnictwu Novae Res miałam przyjemność przeczytać oraz zrecenzować dla was najnowszą powieść autorstwa Anny Sznajder pod tytułem "Niczyja". Na ogół nigdy nie czytałam zbyt wiele powieści napisanych przez naszych polskich pisarzy. Czasem zdarza się jednak, że coś nas ciągnie do danej książki. Czasem za sprawą pięknej oprawy graficznej, innym razem z powodu tajemniczego opisu, zamieszczonego na tyłu książki. W moim przypadku, oba aspekty były przyczyną mojego zainteresowania tą pozycją i nawet wiedza, że napisała to polska autorka, nie spowodowało u mnie, że się zawahałam. Chciałam poznać treść ukrywającą się w 369 stronach opowieści. Zaś to co otrzymałam, bardzo mnie zaskoczyło.

Znalezione obrazy dla zapytania niczyja anna crevan sznajder

To co się stało, to nie była niczyja wina. Stało się i tyle. Teraz, będąc na rozdrożu, nadal nie wiedziałam, co dalej. Niczyja wina, że nie umiałam wybrać! Niczyja, że nie wiedziałam, którego bardziej kocham, bo kochałam obu! I choć ponoć to niemożliwe, moje serce było złamane na dwie części, a każda z nich należała do innego. Jeden urzekł mnie swoją delikatnością, czułością i urokiem. Drugi był niczym torpeda. Niczym otchłań, wciągnął mnie granat jego spojrzenia i utonęłam. Namiętność czy delikatność? Dwie skrajności niczym przeciwne bieguny magnesu. Kochałam i byłam kochana. Byłam ich, a jednocześnie byłam NICZYJA!

Opis tajemniczy, który nic nam nie zdradza. Nie mamy pojęcia, co przyszykowała dla nas A. Sznajder, jednakże już pierwsze słowa zaczynają pochłaniać i powoli otulać oraz nie wypuszczać nas, aż nie przeczytamy ostatniego słowa. Zaś w środku otrzymujemy nie tylko dobrą powieść z wątkiem erotycznym, otoczony cudowną otoczką Japońskiej kultury, ale także bohaterów, których na początku nie za bardzo potrafiłam polubić, jednak z każdą przeczytaną stroną, potrafiłam zrozumieć dlaczego tak, a nie inaczej postąpili. Niestety nie mogę wam zbyt wiele zdradzić jeśli chodzi o fabułę (w sumie to się trochę martwię, że za dużo wam zdradzę, jeśli o nią chodzi), jednak myślę, że jeśli opowiem wam dosłownie co dzieje się w pierwszych trzydziestu stronach powieści, to chyba mnie nie zabijecie.


Już na samym wstępie poznajemy młodą pisarkę oraz mangakę Ann Crevan, która przylatuje do Tokio w ramach promocji wydawnictwa, który ma brać udział podczas wielkiego corocznego Conventu. Wydawnictwo to umożliwiło jej spełnić jedno z marzeń, gdyż wydaje jej twórczość, a teraz spełniło również jej drugie marzenie - czyli możliwość zobaczyć na własne oczy Japonię. Nasza główna bohaterka jest zakochana w Japonii i na początku nie umie uwierzyć, że wreszcie udało jej się spełnić również i to marzenie. Wszystko się zmienia, gdy z powodu wielkiego tłoku, jaki panuje na hali w jakiej odbywa się wielkie przedsięwzięcie, przez przypadek potyka się. Osoba, która pomaga jej się podnieść z ziemi, okazuje się idealną kopią postaci jej ulubionej mangi oraz tworzonych przez nią fanficów, czyli samego Kenjiego Ryusaki — występującego w mandze oraz anime zatytułowanej "Kuroko no Basket". Od tamtej chwili bardzo często się spotykają, na początku przez przypadek, lecz potem łączy ich silna więź.


Jednakże jak można się spodziewać, to, co później serwuje nam pisarka, nie tylko zaskakuje czytelnika, ale i łamie mu serce na drobne kawałeczki. Do tego informacja, żemusimy czekać na drugi tom, aby poznać zakończenie tej historii, może doprowadzić, do nie małego szaleństwa. (Mam tylko nadzieję, że drugi tom pojawi się szybciej niż myślę, bo moja ciekawość, już zaczyna mi wiercić dziurę w brzuchu).

Opowieść posiada w sobie ciekawą tematykę conventów, którą nie spotkałam jeszcze w żadnej książce, co rzecz jasna kupiło mnie już na samym początku. Do tego opisy zabytków, które Ann zwiedziła podczas swojej wycieczki w Japonii, były niesamowite i cudowne. Ponadto postacie wykreowane przez autorkę nie są płascy i sztuczni, a zdają się prawdziwymi osobami, którym zaczynamy szczerze kibicować.

Pomysł, żeby postacie jednego ze słynnego anime i mangi ożyły na naszych oczach, było naprawdę ekscytujące, oryginalne i niesamowite, a wytłumaczenie tego wszystkiego bardzo przemyślane. Widać, że A. Sznajder musiała poświęcić dużo czasu na tworzeniu fabuły, co wyszło jej doskonale. 

Jeśli zaś chodzi o schematy każdego romansu, to rzecz jasna i tutaj się pojawiają, jednak sama treść oraz emocje, jakie funduje nam pisarka, sprawiają, że nie będą one nam tak bardzo przeszkadzać.
Opowieść zahipnotyzowała mnie na tyle, że nie mogłam jej zbyt wiele razy odkładać na później, a gdy dobrnęłam do końca, to niestety rozłożyła mnie na łopatki. Nie spodziewałam się, że A. Sznajder nasza polska pisarka, mogła coś tak świetnego ukazać w tym typie książek. Jak widać powiedzenie „nie oceniaj książki po okładce” pasuje tutaj jak ulał, jeśli mamy na myśli kategorię tej powieści.
Z ręką na sercu polecam wam tę powieść osobom, które lubią romanse, gdzie akcja na dodatek dzieje się Japonii. Do tego opisy przyrody, jaką możemy spotkać tam w kwietniu i lipcu. No coś wspaniałego.

Historia idealna na zimowe wieczory, bo mamy pewność, że niektóre wątki, jakie możemy przeczytać w powieści, rozpalą nasze zmysły, a niepewność, jaka czeka głównych bohaterów doprowadzić do szaleństwa.

Z ręką na sercu moja ocena tej powieści: 8/10.


Mam nadzieję, że doczekam się drugiego tomu i zakończy się tak, jak mam nadzieję, że się zakończy.
Zapraszam do przeczytania moich wcześniejszych postów, a ja niestety się już żegnam. Niedługo pojawi się kolejny post z recenzją, jednak teraz muszę znikać.



Pa.



~~Selene~~





4 komentarze:

  1. Bardzo ciekawa refleksja o tej książce. Ostatnio przemówiły do mnie książki polskich autorek więc myśle że dam szanse tej książce :) Pozdrawiam :)
    www.wspolczesnabiblioteka.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Patrzyłam przez pewien czas, jak ta książka powstaje i jestem ogromnie jej ciekawa. Mam nadzieję, że niedługo po nią sięgnę.

    Pozdrawiam i zapraszam:
    biblioteka-feniksa.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2016 Czytelniczka z Księżyca , Blogger